Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fotoaparatka z miasteczka Kałuże / Wieluń . Mam przejechane 5730.28 kilometrów w tym 1406.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.84 km/h i się wcale nie chwalę, bo i nie ma czym :)
Więcej o mnie. GG: 7918088

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fotoaparatka.bikestats.pl
[url=http://zaliczgmine.pl/users/view/332][img]http://zaliczgmine.pl/img/buttons/button-332-black.png[/img][/url]


Darmowe fotoblogi
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:12.54 km (w terenie 12.54 km; 100.00%)
Czas w ruchu:00:39
Średnia prędkość:19.29 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:12.54 km i 0h 39m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
12.54 km 12.54 km teren
00:39 h 19.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author

Droga donikąd...

Niedziela, 18 listopada 2012 · dodano: 18.11.2012 | Komentarze 6

Oj dawno mnie tu nie było, ale to nie oznacza wcale, że nie jeździłam. Po prostu jakoś weny i chęci mi zabrakło, żeby opisywać wszystkie moje rowerowe wojaże.
Dziś wsiadłam na rower po niespełna miesięcznej przerwie i na nowo poczułam co oznacza rowerowa wolność.
Niestety z racji późnego wyjazdu i krótkiego dnia nie udało mi się popedałować zbyt daleko ale zacznijmy od początku...

Po obiedzie i chwilowym przetrawieniu tego, z uśmiechem na ustach przebieram się w rowerowe. Podekscytowana wędruje na strych po rower i ruszam przed siebie. Nie mam zbyt dużo czasu, więc wybieram kierunek Budziaki i .....
już po pierwszej większej górce zastanawiam się, gdzie podziała się moja kondycja? Po wjechaniu na "szczyt" ziałam jak pies a serce wali jakby chciało wydostać się na zewnątrz. Jestem załamana.
Chwilę później jednak organizm przyzwyczaja się i przypomina sobie na jakich obrotach powinien pracować. Jestem w swoim żywiole :)
Po dotarciu do wioski, za zakrętem ukazuje mi się piękna, równiutka, nowa i nieznana mi bliżej szutrówka. Ciekawość prowadzi mnie wprost na nią.
Pedałuje się wyśmienicie a myśl o niewidomej kryjącej się na końcu dodatkowo dodaje sił.



Po drodze robię sobie chwilowe przystanki na uwiecznienie tego i owego.



W końcu udaje mi się dotrzec do końca tajemniczej drogi.... i co widzę? Ogromny parking lub coś do parkingu podobne i nic więcej. Okazuje się, że droga się po prostu urywa nie prowadząc do żadnego konkretnego miejsca. Czuję się trochę rozczarowana, ale cóż widocznie tak miało być. Trzeba wracać na szlak.
Ponownie docieram do wioski, skąd dalej kieruję się na leśniczówkę i ulicę Św. Huberta, aby zorientować się dokąd prowadzi wyznaczony we wrześniu nowy czarny szlak, który muszę przyznac jest świetnie oznakowany.



Docieram do rozwidlenia dróg, które ukazuje mi gdzie prowadzi owy nieznany szlak. Z racji tego, iż zaczyna robić się ciemno jestem zmuszona zawrócić. Czas wracać do domu najkrótszą trasą.
Kategoria sam na sam