Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fotoaparatka z miasteczka Kałuże / Wieluń . Mam przejechane 5730.28 kilometrów w tym 1406.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.84 km/h i się wcale nie chwalę, bo i nie ma czym :)
Więcej o mnie. GG: 7918088

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fotoaparatka.bikestats.pl
[url=http://zaliczgmine.pl/users/view/332][img]http://zaliczgmine.pl/img/buttons/button-332-black.png[/img][/url]


Darmowe fotoblogi
Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:1547.44 km (w terenie 356.11 km; 23.01%)
Czas w ruchu:84:31
Średnia prędkość:18.13 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:400 m
Suma kalorii:10758 kcal
Liczba aktywności:52
Średnio na aktywność:29.76 km i 1h 39m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
32.63 km 0.00 km teren
01:39 h 19.78 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:400 m
Kalorie: kcal
Rower:Author

po raz trzeci w tym roku... po raz pierwszy z mężem sam na sam :)

Środa, 15 maja 2013 · dodano: 18.05.2013 | Komentarze 2

W końcu udaje mi się wykorzystać popołudnie na przejażdżkę rowerem .... po raz trzeci w tym roku.
Po obiadku i złożeniu mojego roweru, który spokojnie sobie odpoczywał w kawałkach po ostatnim rajdzie ruszamy. Kierunek rzeka, a jak rzeka to Kamion.
Z Wielunia przez Rudę i Mierzyce, przed którymi robimy sobie krótką przerwę, zmierzamy w kierunku Toporowa.


Po dotarciu do mostu przystajemy, bym mogła po raz pierwszy w tym roku spojrzeć na rzekę.


W tym czasie Krzysiek uzupełnia płyny



Zjeżdżamy z mostu ...



by nacieszyć się rzeką z bliska.



Chwila odpoczynku i ruszamy w drogę powrotną.



By nie wracać tą samą drogą w Toporowie skręcamy na Przywóz, jednak w miedzy czasie mój towarzysz czuje pragnienie i zatrzymujemy się przy miejscowym sklepie.



Ruszamy tym razem już prosto do Wielunia. Droga powrotna z wiatrem, więc pedałuje się niezwykle przyjemnie. Do miasta docieramy bardzo szybko i aż żal się robi, że zbliża się wieczór i trzeba zakończyć wycieczkę.



Dane wyjazdu:
28.89 km 2.00 km teren
01:48 h 16.05 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author

Po raz pierwszy w tym sezonie.....

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 4

No i stało się. Po raz pierwszy w tym sezonie zasiadłam na siodełko swojego dwukołowego rumaka.
Po pracy szybciutki obiad, wskok w rowerowe i w drogę.... ach jak mi tego brakowało.
Z racji, iż moje życie wywróciło się ostatnio do góry nogami wyruszam z Wielunia pod Kaufland, gdzie mieliśmy spotkać się z resztą dzisiejszego składu. Na miejscu jednak okazuje się, że nie ma nikogo. Krzysiek jedzie więc zbadać sytuację a ja uparcie czekam na efekty badań ;) W końcu zjawia się i ruszamy pod garaże gdzie ukryła się reszta. Ruszamy!

Kręcimy się chwile po mieście, by później skierować nasze kierownice ku miejscowości Widoradz, skąd dalej przez Olewin docieramy do Wierzchalsa. Pierwsze górki pokonane... uff.... z moją kondycją nie jest jednak dobrze.
Z Wierzchlasa przez Przycłapy, Jakczaki i Strugi dokręcamy do Pątnowa. tradycyjny już przystanek przy piekarni, gdzie posilamy się pysznymi pizzerkami ;) Chwila rozmowy, żartów i wyposażeni w kolację ruszamy w drogę powrotną.
Powoli zaczyna się ściemniać, więc nieco modyfikujemy trasę i Jajczakch skracamy w boczną drogę, która doprowadza nas do leśnych duktów, pełnych zwierzyny. Wyjeżdżamy w Przycłapach i dalej już asfaltem kierujemy się na Rudę i do Wielunia.
A to dowód :)
Kategoria W towarzystwie


Dane wyjazdu:
26.47 km 10.15 km teren
01:26 h 18.47 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author

miał byc rajd a skończyliśmy w Mileniówce

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 01.07.2012 | Komentarze 1

Jakaś zwariowana ta sobota.... i przez to wariactwo brakuje czasu na dojazd do Wielunia, więc trzeba zrezygnować klubowego rajdu. Co niekoniecznie mi się podoba, bo nie ma co gadać nastawiłam się. Tak słonecznego dnia nie można jednak odpuścić rowerowi. Zdzwaniam się z Krzyśkiem i około 18.30 ruszamy jednośladami w kierunku Warty. Ja mam ochotę odwiedzi ZHP, jednak mój towarzysz ma zgoła odmienne plany. W poszukiwaniu konsensusu dojeżdżamy do mostu w Załęczu, gdzie kawałek za nim robimy sobie przystanek w towarzystwie gadatliwej krówki.





Chcąc pokazać bydlęciu kto tu rządzi, zdobywam rower Krzyśka ;)



Czas ruszać dalej, gdyż mojego towarzysza dopada pragnienie. obieramy cel Mileniówka.
Nie chcąc wracać, tą samą trasą postanawiam popedałowac, przez las. Skręcamy w teren i po chwili jesteśmy w Dolinie Objawiania. Chwila na uzupełnienie bidonów...







... Ruszamy dalej ja przodem Krzysiek za mną. W pewnym momencie dostrzegam, że mój towarzysz znikł. Krzyczę, wołam i nic. Zmuszona jestem się wrócić. Jak się okazuje zamiast skupić się na drodze Krzysiek dopada jagody i błądzi, a we mnie się gotuje :D
Chwila na uspokojenie i dalej drogą nad torami docieramy do przejazdu, dalej do krajówki, którą prze3cinami i teraz już bezpośrednio do Mileniówki. Zamawiamy coś do picia i rozmawiamy, rozmawiamy .... udaje się nawet ustalić pewne kwestie dotyczące weselicha :D
W końcu jednak przychodzi czas na pożegnanie się z ranczem i trzeba wracać do domu.
Wracamy lasem, jedziemy sobie spokojnie gdy nagle za zakrętu wyskakuje nam rozpędzone auto. Hamulce, przerażenie i strach... na szczęście nic nikomu się nie staje, jednak niewiele brakło. Niektórzy chyba uważają, że jak już jadą lasem to żadne zasady ich nie obowiązują .... brak słów, żeby takich ludzi określić.
Po tym incydencie pedałujemy już prosto do domu.
Kategoria W towarzystwie


Dane wyjazdu:
81.97 km 25.10 km teren
04:06 h 19.99 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 942 kcal
Rower:Author

kolejny rajd z jeżem w tle

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 5

Kolejny rajd z cyklu z WFKR.... opis i zdjęcia po uporaniu się z problemami technicznymi, póki co odsyłam do Ferbika

Dane wyjazdu:
60.84 km 6.23 km teren
03:14 h 18.82 km/h:
Maks. pr.:47.50 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 707 kcal
Rower:Author

po klubową koszulkę

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 3

Nadszedł wreszcie rowerowy weekend. Pogoda wymarzona słońce, ciepło czego chcieć więcej. Wyprowadzam rower, smaruje spieczone wczorajszym słońcem ręce kremem z filtrem i ruszam. Dzisiejszy kierunek Wieluń, a potem się zobaczy.

Mijam kawałek krajówki lasem, co by nie pchać się pod pierwszą górkę. Wyjeżdżam po Dzietrznikami i dalej już główną drogą do Wielunia. Wiaterek wieje w plecy więc osiągam niesowite tempo. Nawet górki mi nie straszne.
Pierwszy przystanek robię sobie na Nowym Świecie, gdzie przepięknie kwitną drzewa.
sad w Nowym Świecie © fotoaparatka


Ruszam dalej, tym razem już prosto do Wielunia gdzie czeka na mnie Ferbik z klubową forumową koszulką.
nowy nabytek_klubowa koszulka ;) © fotoaparatka


Przebieram koszulkę i dalej już w towarzystwie, zdając się na Ferbika ruszamy w stronę Kauflandu, gdzie dalej chwilę 8 i skręcamy na Staw. Po drodze odwiedzamy jeszcze jednego forumowicza, by wręczyć mu koszulkę, po czym ruszamy na wiatraki.

witraczki raz jeszcze © fotoaparatka


ferma wiatrakowa © fotoaparatka


Robimy sobie chwilę przerwy na jedzonko i picie.

fotoaparatka na słupku © fotoaparatka


gaszenie pragnienia © fotoaparatka


Po czym ruszamy w drogę powrotną do Wielunia przez Biniądzice, gdzie odwiedzamy jeszcze panią sołtys;) Po minięciu zrujnowanej cukrowni wracamy koło Kauflandu i dalej w kierunku Rudy, pod którą opuszcza mnie mój towarzysz.
Dalej już jestem skazana na siebie. Wjeżdżam na ścieżkę rowerową, która prowadzi mnie do końca wsi i na rozjeździe skręcam na Toporów.
W Mierzycach robię sobie kolejny, krótki przystanek w lesie aby dać odetchnąć moim spieczonym ramionom.

chwila wytchnienia od słońca © fotoaparatka


Z Mierzyc na Jajczaki, Łaszew, Bieniec Mały, gdzie zjeżdżam w wąwóz do Kępowizny skąd przez Kałuże Kolonie dostaję się do domu. Ręce pieką mnie niemiłosiernie a tu jeszcze jutro czeka mnie oficjalne otwarcie sezonu ;)

Dane wyjazdu:
15.02 km 11.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author

pogadać

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 2

Nie będę się rozpisywać. Weekend zdominowały inne sprawy, rower zszedł na drugi plan. W sobotę z Krzyśkiem znaleźliśmy jednak chwilkę na krótką wycieczkę. Obwodnica Marek do wioski, gdzie zrobiliśmy przystanek w Mileniówce na śląskie picie i do domciu

po śląsku © fotoaparatka
Kategoria W towarzystwie


Dane wyjazdu:
65.01 km 0.00 km teren
03:28 h 18.75 km/h:
Maks. pr.:43.30 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 736 kcal
Rower:Author

Mój pierwszy raz z Wieluńskim Forumowym Klubem Rowerowym

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 13

Dziś rano wiedziałam tylko to, że z całą pewnością zahaczę o Krzyworzekę i, że na pewno będę pedałować w towarzystwie, a potem to było tak....
Przed godziną 12 ruszam z domu, teoretycznie krajówką prosto do Wielunia, gdzie mam się spotkać z Ferbikiem, jednak w Dzietrznikach dzwoni telefon... cóż po chwili zastanowienia muszę zmienić trasę, bowiem miejsce spotkania zmienia się z Wielunia na Kamion.
Nie ma wyjścia, skręcam z krajówki przy kościele w Dzietrznikach i dalej drogą nad torami, na której trochę mniej błota niż ostatnio, docieram do Pątnowa. Stamtąd już z oszałamiającą jak na mnie prędkością docieram do Bieńca Małego i dalej do Łaszewa, gdzie skręcam na żółty szlak biegnący przy brzegu Warty. Wiaterek chyba w plecy bo jedzie się wyśmienicie i nie wiem nawet kiedy dojeżdżam do Toporowa:) Tam spotykam towarzyszy dwóch i już razem pedałujemy do mostu we wsi, gdzie robimy przerwę w oczekiwaniu na czwartego członka załogi :)
dzisiejsza ekipa w komplecie © fotoaparatka

Chwilę po dotarciu Kitora , gdy zamierzamy ruszyć w drogę w moim rowerze pojawia się przewlekła kontuzja hamulcowa. Chłopcy jednak szybko dają sobie z nią radę , za co nie wypłacę się im chyba do końca życia :D
Ruszamy trasą, którą dotarłam do Toporowa nad brzegami rzeki do Łaszewa. Tam podjazd pod górkę i skręcamy w kierunku Strug, w których zjeżdżamy w zupełnie mi nieznany czerwony szlak. Szlak doprowadza nas do Rudy i dalej na stację Orlen, gdzie przychodzi się rozstać z dwoma członkami ekipy.
Z Kitorem ruszamy dalej polną, skrótową drogą na końcu której opuszcza mnie ostatni towarzysz. Dalej już sama muszę sobie radzić :)
Wyjeżdżam na drogę i już kieruję się bezpośrednio do Krzyworzeki do babci, gdzie od razu rzucam się na ciastka :D
Chwila przerwy na herbatkę i spełnienie zawodowego obowiązku i ruszam w drogę powrotną.
Z Krzyworzeki wydostaję się asfalcikiem przy cegielni. Trochę pedałowania pod górkę ale dla widoków jakie się rozlegają dokoła warto się pomęczyć.
widok na cegielnię w Krzyworzece © fotoaparatka

Po chwilach trudu udaje mi się dotrzeć do szczytu wzniesienia skąd już z górki do Ożarowa., gdzie skręcam na wiatrak. Nie byłabym sobą gdybym go ominęła :D
wiatrak w Kocilewie po raz pierwszy w 2012 © fotoaparatka

Chwila postoju i wracam do Ożarowa, skąd już z górki do Wierzbia i asfaltem na Marki. Przejeżdżam obok Mileniówki, która tętni życiem na całego. W sumie nie dziwie się gdybym miała z kim też chętnie bym na zimne piwko wskoczyła, ale, że sama .... trzeba obyć się smakiem ;)
Teraz już prosto lasem do domu z małą przerwą .... dorwałam zwierz
a w oddali podwieczorek © fotoaparatka

Na leśnym skrzyżowaniu mijam jeszcze jakąś zrowerowaną grupkę, po czym kieruję się już prosto po domu.
Na koniec pozostaje mi podziękować członkom Wieluńskiego Forumowego Klubu Rowerowego, którego dziś aktywnie stałam się członkiem, za wycieczkę :D

Dane wyjazdu:
18.34 km 0.32 km teren
01:00 h 18.34 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 200 kcal
Rower:Author

mimo słońca w burzowej atmosferze

Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 6

Dzisiejszy wyjazd rowerowy stoi pod ogromnym znakiem zapytania, a to za sprawą dziwnego bólu jaki wkradł się pomiędzy żebra mojego towarzysza.
Po południu postanawiamy pojechać, ze względu jednak porę dnia oraz ograniczone możliwości oddechowe, wybieramy krótką trasę.
Mimo, iż na niebie pełne słońce pomiędzy Authorem a Meridą trzaskają gromy, które jednak im bliżej rzeki tym bardziej tracą na sile.
Nad Wartę dostajemy się przez Kałuże Kolonie, z których skręcamy na Kępowiznę, skąd dalej prosto do głównego punktu naszej wycieczki.
Krzyż w Kałużach © fotoaparatka

Przed Bieńcem skręcamy z asfaltu, zgodnie z oznaczeniem żółtego szlaku, w kamienisty zjazd na pola.
To co ukazuje nam się za zakrętem nie zachęca Nas do dalszego pedałowania, bo i pedałować się nie da. Błoto i kałuże po kolna.
Po takim widoku nie upieram się co do odwiedzin źródła Królowej Bony. Mimo, iż jesteśmy niedaleko, skręcamy jednak w stronę rzeki, gdzie robimy krótki pojednawczy postój :)
Gdzie niegdzie jeszcze lód © fotoaparatka

Warta w Bieńcu © fotoaparatka

Na plaży okazuje się, że gdzieś po drodze zniknęło nam przednie oświetlenie Meridy, więc powrót na asfalt to zerkanie po trawiastych brzegach szlaku. Ku naszej radości lampka odnajduje się i możemy już spokojnie ruszać w drogę powrotną, w znacznie lepszych nastrojach:)
Nie kombinujemy z drogą powrotną, po tym co zobaczyliśmy na szlaku wolimy trzymać się asfaltu. Wycieczkę wieńczy widok jaki ukazuje się naszym oczom po do-pedałowaniu do Kałuż.
srenki na łące © fotoaparatka


Dane wyjazdu:
23.65 km 0.51 km teren
01:20 h 17.74 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 272 kcal
Rower:Author

inauguracja 2012

Piątek, 2 marca 2012 · dodano: 03.03.2012 | Komentarze 5

Od mojego ostatniego kręcenia mijają trzy miesiące. Nie sposób więc opisać ogromna radość, kiedy w końcu mogę powtórnie zasiąść na mój ukochany rower.
Pogoda co prawda nie za specjalna bo i pochmurno i gdzieś w eterze ciągle napominają o jakiś deszczu ale co tam... mam towarzysza i ogromne chęci więc wyruszamy przed siebie.

Tradycyjnie po długiej nieobecności, na pierwszy plan idzie rzeka Warta, więc kierujemy się w stronę Ośrodka Nadwarciański Gród. Nie inaczej jak przez Kałuże Kolonie, gdzie zaczynam odczuwać przerwę w rowerowaniu, do Załęcza Wielkiego, gdzie skręcamy w stronę mostu.
Przy przeprawie na druga stronę rzeki robimy, krótki postój głównie dla mnie i dla aparatu, który czekał z wytęsknieniem w plecaku:)
Warta przy moście w Załęczu Wielkim © fotoaparatka

Kiedy Krzysiek stwierdza, że moje pstrykanie to najnudniejsza część każdej rowerowej wycieczki ruszamy dalej, już drugą stronę rzeki. I tak z visa vi z wiatrem docieramy w końcu do Grodu.
Brama główna Nadwarcieńskiego Grodu © fotoaparatka

Tam nasz szlak zmierza w kierunku brzegu Warty, gdzie korzystamy z wszystkich atrakcji placu zabaw, w końcu w każdym z nas tkwi dziecko :)

Po chwili zabawy ruszamy w drogę powrotną. Pogoda coraz bardziej zaczyna nam doskwierać i niebo coraz bardziej się zachmurza. Nie ma co czekać.
Do mostu docieramy tym samym szlakiem, jednak z krótkim postojem :)
kornik w wierzbie © fotoaparatka


Kiedy udaje nam się już wyjechać z Załęcza, Krzysiek wpada na pomysł małej modernizacji drogi powrotnej. Przyznam szczerze, że nie pałam entuzjazmem do nowej idei ale w końcu daję się namówić.
Po wyjeździe z wioski skręcamy, wiec w stronę Klusek, z których przez Garbową dostajemy się do Dalachowa.
Kiedy kończy nam się asfalt i docieramy do skrzyżowania, mój pewny znajomości drogi, towarzysz gubi się :) Nie słuchając moich podpowiedzi kręcimy się po wszystkich bocznych dróżkach.
W ostateczności jednak wybór pada na drogę, którą ja obstawiałam, choć wygląda ona na najmniej zachęcającą .
Koniec końców docieramy wreszcie do Gabryśki, gdzie robimy krótki postój.
Do domu wracamy krajówką męcząc się z wiatrem wiejącym prosto w twarz.

Dane wyjazdu:
33.60 km 0.42 km teren
01:40 h 20.16 km/h:
Maks. pr.:38.40 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 411 kcal
Rower:Author

Pizza w terenie

Niedziela, 11 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 7

I znów dopada mnie przerwa w rowerowaniu. Tym razem za sprawą perfidnej anginy, która wtargnęła na prywatny teren moich migdałków. Wtorek, środa staje się dla mnie istną gehenną, podczas której przełknięcie śliny wiąże się z niesamowitym bólem o jedzeniu nie wspominając. Cała historia kończy się antybiotykiem, który w szybki sposób niszczy chorobę. Czwartek, piątek i sobota to walką z chęcią wyjścia na rower. Słoneczna niedziela jednak nie daje za wygraną i kusi mnie rowerową przejażdżką. O dziwo Krzysiek zgadza się pojechać ze mną.
Przygotowujemy nasze pojazdy, przebieramy w rowerowe i ruszamy przed siebie. Piękna, letnia pogoda prowadzi nas nad Wartę, gdzie jak się okazuje Krzysiek umówiony jest z kuzynem.
Przez Kałuże Kolonię kierujemy się do Załęcza Wielkiego a tam prosto na most. Po przekroczeniu rzeki skręcamy w lewo, gdzie pedałując podążamy wzrokiem za miejscem ukrycia Mateusza.
Nadwarciański azyl wędkarzy © fotoaparatka

I tak nie spotykając nikogo dojeżdżamy do Ośrodka ZHP Nadwarciański Gród. Krzysiu wykonuje telefon do kuzyna, ustalając jego dokładne położenia,a ja knuję plan. Okazuje się, że musimy się wrócić, skoro jednak jesteśmy już na ośrodku muszę wykonać pewne zadanie.
a co tam jest tak ciekawego? © fotoaparatka


Kręcimy się po terenie grodu po czym ruszamy w drogę powrotną.
Po wyjeździe z lasu w przybrzeżnych szuwarach dostrzegamy w końcu poszukiwane osoby. Dołączamy do nich, posiedzieć na kocyku ;) Chwilę gadamy, po czym otrzymuję propozycję pizzy w terenie. Nie ma co się długo zastanawiać, w końcu oboje uwielbiamy pizze.

Koło 18 zbieramy się do domu, aby przebrać się w cieplejsze ciuszki.
Przygotowani na niższe temperatury, pedałujemy na umówione miejsce zalew w miejscowości Młyny. Synchronizacja czasowa idealna. Chwilkę po przyjeździe na miejsce, dojeżdżają do nas kompani znad rzeki i zmotoryzowani dostarczyciele pizzy.

Teraz już w szóstkę wdrapujemy się na wzniesienie nieopodal zalewu, rozkładamy koce i przy zachodzie słońca rokoszujemy się smakiem pizzy. Muszę przyznać, że miejscówka naprawdę świetna. Niesamowity widok roztacza się ze wzniesienia. Żadna pizzeria czy restauracja nie jest w stanie tego przebić.