Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fotoaparatka z miasteczka Kałuże / Wieluń . Mam przejechane 5730.28 kilometrów w tym 1406.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.84 km/h i się wcale nie chwalę, bo i nie ma czym :)
Więcej o mnie. GG: 7918088

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fotoaparatka.bikestats.pl
[url=http://zaliczgmine.pl/users/view/332][img]http://zaliczgmine.pl/img/buttons/button-332-black.png[/img][/url]


Darmowe fotoblogi
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:249.18 km (w terenie 55.69 km; 22.35%)
Czas w ruchu:12:08
Średnia prędkość:20.54 km/h
Maksymalna prędkość:47.50 km/h
Suma kalorii:3172 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:35.60 km i 1h 44m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
33.23 km 3.25 km teren
01:32 h 21.67 km/h:
Maks. pr.:47.50 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 416 kcal
Rower:Author

Z nową misją :)

Środa, 17 sierpnia 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 6

I znów przychodzi mi podróżować w samotności...ale ja to nawet lubię :) Po pracy uporawszy się z domowymi obowiązkami wyruszam w trasę.
Mijam Kałuże Kol. i dalej kieruję się w stronę Kępowizny. Przemykam obok drewnianego młyna wodnego i dalej do Bieńca, gdzie skręcam z asfaltu w teren do Źródła Królowej Bony. Mam tu pewne zadanie do wykonania. Uporawszy się z nim ruszam dalej do wąwozu, który wyprowadza mnie do Bieńca Małego.
wąwóz do Bieńca Małego © fotoaparatka

Wjeżdżam do wioski, gdzie rzucam okiem na coraz ciemniejsze niebo i już wiem, że zaplanowaną trasę będę musiała skrócić. Cóż za spuszczoną głową ruszam do skrzyżowania przy krzyżu, gdzie mój aparat rzuca swe cyfrowe oko na nieboskłon.
nieboskłon © fotoaparatka

Ruszam do Pątnowa, mijam przejazd kolejowy i docieram do Źródła Św. Rocha. majstruje przy chwilę przy zadaszeniu aby umieścić to co mam umieścić i ruszam kawałek dalej obok kościoła w Pątnowie.
Studnia Źródła Św. Rocha © fotoaparatka

kościół w Patnowie © fotoaparatka

Pogoda zaczyna się klarować i zagrożenie opadowo-burzowe z każdą chwilą oddala się. W głowie zaczynają tlić się pomysły jak tu sobie drogę powrotną wydłużyć.
Pedałuje dalej obok Urzędu Gminy, co bym mogła zmierzyć się z górką na krajówce w stronę Grębienia. Przed jej końcem skręcam jednak w lewo i dalej przez boisko, ścieżką wydeptaną wśród żółtych kwiatów docieram do "dworku" w Pątnowie. Montuję kolejną karteczkę i uwieczniam budynek na fotografii.
dworek Pątnów © fotoaparatka

wejści do budynku © fotoaparatka

Ruszam w drogę powrotną. Znów wyjazd na krajówkę, na której nie zabawiam jednak długo. Przy pierwszej okazji skręcam na Grębień, a tam dalej do drewnianego kościółka. Jedzie się wyśmienicie temperatura idealna a i wiatr znikomy.
Docieram do kościółka , gdzie poszukuje jakiegoś miejsca do ukrycia waypointa. Muszę przyznać , że nie jest to łatwe ale w końcu udaję się i mogę pospacerować wokół zabytku z aparatem.
wejście na teren wokół kościoła w Grębieniu © fotoaparatka

dzwonnica przy kościele © fotoaparatka

Wracam ponownie na krajówkę, którą docieram do Dzietrznik. W wiosce skręcam w stronę mojego kościoła parafialnego, po drodze zatrzymując się jeszcze przy drewnianej chatce, ukrytej wśród kwitnących kwiatów.
chatka w kawiatach © fotoaparatka

Teraz pedałuję już bezpośrednio w stronę ponad 100 letniej świątyni.
wieża kościoła © fotoaparatka

kościół w Dzietrznikach z boku © fotoaparatka

Kościół w Dzietrznikach © fotoaparatka

Do domu wracam krajówką.

Dane wyjazdu:
37.67 km 4.33 km teren
02:00 h 18.84 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 433 kcal
Rower:Author

zamiast setki trzydzistka

Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 · dodano: 17.08.2011 | Komentarze 6

Były ogromne plany.... miała być pierwsza w życiu setka i co.... po pięknej sobocie niedziela wita nas pochmurną aurą.
Spotykamy się z Krzyśkiem po 8 i postanawiamy chwilę poczekać na rozwój pogodowej sytuacji. Długo jednak nie czekamy przed 9 wyruszamy w bardzo skrócona trasę.
Tradycyjnie przez Kałuże Kolonie, gdzie skręcamy na Dolinę Objawiania po wodę do bidonów. W obu bowiem panuje niesamowita susza. Ze źródełka kierujemy się na Załęcze Wielkie. Docieramy do wioski, gdzie pedałując pod górkę zmierzamy w kierunku Załęcza Małego. Tam jak to zwykle bywa trafiamy na tłumu wiernych idących do kościoła ;) Mijamy rowerzystów z bukietami w ręku oraz niezdecydowanych kierowców i pedałujemy w stronę opustoszałego ośrodka rekreacyjno-wypoczynkowego UROCZYSKO . Krzysiek jest tam pierwszy raz więc mam okazję oprowadzić towarzysza;)
Przy ruinavh ośrodka © fotoaparatka

domki na terenie Uoczyska © fotoaparatka

pozostałości domków © fotoaparatka

ruiny ośrodka Uroczysko © fotoaparatka

Nie jestem pewna czy Krzyśkowi tak bardzo podoba się to miejsce jak mi, ale najważniejsze, że mogę mu pokazać coś nowego:) Spacerujemy chwilę po pozostałościach ośrodka i ruszamy dalej. Udaje mi się ubłagać Krzyśka, żebyśmy wracali inną trasą, i muszę przyznać, że nie było to specjalnie trudne;)
Skręcamy na Troniy i dalej już terenem, na którym dziękowałam Bogu, że popadał deszcz, dotarliśmy do Bobrownik. Na moście tradycyjnie robimy sobie postój.
Na moście w Bobrownikach © fotoaparatka

Chwila wytchnienia i ruszamy w drogę powrotną... moją ulubioną drogę powrotną z Bobrownik. Z Krzyskiem jednak nie da się zrobić przystanków przy każdym ciekawym miejscu na trasie. Dla otarcia łez pozostaje mi tylko Żabi Staw.
żąbi staw w sierpniu © fotoaparatka

Mijając bokiem górę Św. Genowefy, Jarzębie i Wronią Wodę docieramy do mostu w Załęczu Małym i dalej już przez Kałuże Kolonię do domu.

Dane wyjazdu:
51.88 km 21.32 km teren
02:39 h 19.58 km/h:
Maks. pr.:43.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 619 kcal
Rower:Author

pewnej słonecznej niedzieli

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · dodano: 16.08.2011 | Komentarze 4

W końcu doczekujemy się pięknej słonecznej niedzieli, która po deszczowej sobocie napawa niezwykłym optymizmem do życia. Nie da się tego pozytywu nie wykorzystać, tym bardziej, iż kroi się całkiem pokaźna rowerowa ekipa. Plany psuje tylko ograniczenie czasowe jakie pojawia się kilka godzin przed wyjazdem.
Umawiamy się przed drugą i z Kałuż, mając za przewodnika Łukasza przez żużlówkę docieramy do Budziaków, gdzie skręcamy kierując się na Dzietrzniki. Mijamy wioskę boczkiem i dalej drogą nad lasem, psiocząc pod nosem na naszego przewodnika, dojeżdżamy do polnej drogi, na której Krzysiek powoduje kolizje;) Trawiasto- gliniasta trasa doprowadza nas do drewnianego kościółka w Grębieniu. Przystajemy na chwilę by strzepać z siebie pozostałości przejechanego odcinka wycieczki, po czym ruszamy dalej.
Mijamy cmentarz w Grębieniu, gdzie ostry zjazd z asfaltu w teren przyprawia część ekipy o szybsze bicie serca. Z polnej drogi wyjeżdżamy w Popowicach, gdzie kierujemy się na kolejny drewniany kościół, który jak się okazuje jest w remoncie.
Wsiadamy na rowery i przez Józefkę pedałujemy w stronę Kocilewa. Kolejnym punktem wycieczki jest zabytkowy młyn, obok którego całkiem niedawno udało mi się być. Tutaj urządzamy trochę dłuższy postój, więc mam okazję wyciągnąć aparat ;)
zabytkowy młyn w Kocilewie © fotoaparatka

niedzielna ekipa © fotoaparatka

Ruszamy dalej w stronę Ożarowskiego Dworku, na którego teren udaje nam się wjechać rowerami. Robimy kolejny, krótki postój.
Dworek w Ożarowie © fotoaparatka

dworskie podwórze © fotoaparatka

gdyby kiedyś ktoś się wybierał © fotoaparatka

Opuszczamy dworskie podwórze i dalej najpierw szutrową a później polną drogą dojeżdżamy do asfaltu na Marki, gdzie ekipa odłączą się ode mnie i pędzi pokopać piłkę. Mi jednak mało pedałowania i dalej już sama jadę pokręcić się w okolice Warty.
Lasem docieram do krajówki nr 43, którą zjeżdżam do skrzyżowania. Skręcam na Kałuże Kol. Z racji, iż w bidonie susza ocieram się o źródełko Objawiania. Żółtym szlakiem wyjeżdżam na "załęcką" szos i dalej już prosto do Załęcza Wielkiego, gdzie kieruje się na most. Za mostem przystaję na jednym z moich ulubionych miejsc. Spędzam tam dłuższą chwilę przypatrując się ludziom spędzającym wolny czas w kajakach.
jedna z moich ulubionych miejscówek © fotoaparatka

droga na ZHP © fotoaparatka

Ruszam w drogę powrotną zahaczając jeszcze o pomnik upamiętniający żołnierzy walczących na tych terenach w walkach 1-2 września 1939 roku.
pomnik w Załęczu Wielkim © fotoaparatka

Wracam do domu.

Dane wyjazdu:
15.94 km 2.53 km teren
00:46 h 20.79 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author

wycieczka z dreszczykiem

Piątek, 12 sierpnia 2011 · dodano: 14.08.2011 | Komentarze 7

Spotykamy się z Krzyśkiem późnym popołudniem i według ustalonych wcześniej planów wyruszamy w poszukiwaniu kukurydzy.
Prowadząc damskio- męskie rozmowy docieramy przez Kałuże Kolonie do "załęckiej" drogi, którą docieramy do zjazdu na Kępowiznę i dalej już prosto na pole kukurydzy.
Ja staje na czatach a mój towarzysz rusza w pole w poszukiwanie kolb na kolację:)Koniec końców do plecaka trafia kilka zdobyczy. Zwijamy się w drogę powrotną.
Na rozstaju dróg dochodzi do niewielkiego konfliktu, którego rozwiązanie zajmuje nam kilka minut. Odnoszę zwycięstwo, tak więc droga powrotna wiedzie przez Dolinę Objawiania, gdzie napełniam bidon wodą.
Teraz ruszamy już bezpośrednio do domu, gdzie przygotowujemy pyszną kukurydzę ;)
balowe pole © fotoaparatka


Dane wyjazdu:
33.10 km 9.63 km teren
01:35 h 20.91 km/h:
Maks. pr.:41.80 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 767 kcal
Rower:Author

postraszyło i nie padało......

Sobota, 6 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 9

Zbieram się dziś cały dzień, aby zagonić rower do roboty, ale do samego popołudnia jakoś kiepsko mi idzie. Mobilizuję się dopiero przed 17 stawiając sobie za cel Stawy Ożarowskie. Ładuje aparat na plecy i ruszam przez Marki do Wierzbia, gdzie skręcam w stronę Ożarowa. Patrzę na niebo i wiem, że na stawy z pewnością dziś nie trafię. Akurat tam właśnie zebrały się ciemne chmury wróżące rychły deszcz. Dojeżdża do Ożarowa, gdzie jednak postanawiam skręcić we wcześniej wybrany szlak. Docieram do zrujnowanych dworskich zabudowań i zawracam. Nie będę jednak ryzykować.
Dworskie zabudowania © fotoaparatka

Kapliczka przy dworku © fotoaparatka

Tym razem wracam przez Kocilew, gdzie ku mojemu zaskoczeniu zastaje asfalt. Nie mogę oprzeć się widokom jakie roztaczają się z owej drogi. Przystaję na chwilę..
Droga na Kocilew © fotoaparatka

Wiatrak w Kocilewie © fotoaparatka

Widok z Kocilewa © fotoaparatka

Kocilew krajobrazy © fotoaparatka

Ruszam dalej. Z wiatrem i po nowiutkim asfalcie pedałuje się znakomicie. Kawałek dalej jednak zatrzymują mnie kolejne widoki...
kolejne ślady żniw © fotoaparatka

żniwowanie pełną parą © fotoaparatka

Z Kocilewa wyjeżdżam na krajówkę, z której chwilę później skręcam na Grębień. Przez wioskę z pomocą wiatru przemykam bardzo szybko. Docieram do "Częstochowskiej", którą pedałuję do Dziterznik. Nie jest to łatwe zadanie. Wiatr. który wieje prosto w twarz skutecznie spowalnia moją wycieczkę. Po wjeździe na sporą, jak na moje tereny górkę staję, by na chwilę odpocząć i tu w głowie zakwita pomysł na zmianę trasy. Zawracam więc i przez Dzietrzniki za torem docieram do żółtego szlaku wiodącego do Doliny Objawiania. Dziś udaje mi się sfotografować owe "wydmy".
"wydmy" w Kałużach © fotoaparatka

Dalej leśną ścieżka docieram do Źródełka, gdzie napełniam bidon wodą na jutrzejszy dzień.
ławki olbrzmy _ dolina objawiania © fotoaparatka

Z Doliny, lasem docieram do szlabanu. Nad torami kieruję się do kolejnego przejazdu kolejowego i dalej leśną ścieżką do szczytu tzw "dzietrznickiej góry". Teraz już tylko krajówką w dół. Jako, że dalej czuję niedosyt włóczę się jeszcze po lesie i wracam do domu.
Kategoria sam na sam


Dane wyjazdu:
30.25 km 9.11 km teren
01:26 h 21.10 km/h:
Maks. pr.:35.90 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 364 kcal
Rower:Author

Za mostem w prawo, za mostem w lewo

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 8

Kiedy już tracę nadzieję na skorzystanie z roweru nagle pojawia się światełko w tunelu. Wyjeżdżam późnym popołudniem. Głównym celem staje się most w Załęczu Wielkim jednak po dostaniu się na niego postanawiam popedałować dalej. Początkowo kieruję się na Bukowce. Przez najstarszą część Załęcza dostaje się na otwarte pola, gdzie skręcam w boczną dróżkę aby dotrzeć do brzegu rzeki. Przystaje tam na chwilę po czym ruszam już w kierunku wioski.
Warta w Bukowcach © fotoaparatka

Na miejscu przy skrzyżowaniu dróg zastaję kierunkowskaz, który bardzo mi się podoba. W końcu wiadomo która droga dokąd kieruje.
Bobrowniki, Przywóz, Załęcze © fotoaparatka

Kręcę się trochę po Bukowcach po czym wracam koło mostu, gdzie tym razem kieruję się na Ośrodek ZHP Nadwarciański Gród. Bardzo przyjemnie się pedałuje, temperatura idealna, wiatru praktycznie brak, więc czego chcieć więcej.
Po dotarciu do ośrodka przystaję przy mapie ze szlakami w Załęczańskim Parku i muszę przyznać, że odnajduje na niej miejsca o których nie wiedziałam. Szczególne zainteresowanie wzbudzają we mnie zaznaczone wydmy w Kałużach. Człowiek 25 lat tam mieszka, a teraz dopiero dowiaduje się takich ciekawostek. Nie ma wyjścia trzeba wsiadać na rower i zbadać temat:) Wracam do mostu, który przy zachodzącym słońcu bardzo ciekawie się prezentuje.
most o zachodzie © fotoaparatka

Wracam do skrzyżowania w stronę Koloni. Nie skręcam jednak w stronę wioski a kieruję się w stronę zółtego szlaku prowadzącego do Doliny Objawienia. Wjeżdżam w teren i po chwili dostrzegając w oddali żniwa zsiadam z roweru i idę przyjrzeć się bliżej. Spędzam tylko chwilę, ponieważ wstrętne koński muchy nie dają mi spokoju.
badszedł czas żniw © fotoaparatka

Ruszam dalej docierając w końcu do owych wydm. Przynajmniej tak mi się wydaję. Nie wiem co w nich specjalnego piach jak w większości Załęczańskiego Parku i nic więcej. Pedałuje więc dalej do Objawienia.
Dostrzegając prośbę umieszczoną obok zaproszenia na mszę która odbędzie się tam 15 sierpnia jadę w stronę ołtarza, gdzie mają być zostawione zaproszenia do rozklejenia po wioskach. Na miejscu jednak nic nie zastaję i nici ze spełnienia dobrego uczynku. Widocznie kartki rozeszły się jak świeże bułeczki.
Ze źródełka wracam już prosto do domu, gdzie jednak trochę włóczę się po lesie aby dobić te 30 kilometrów:)

Dane wyjazdu:
47.11 km 5.52 km teren
02:10 h 21.74 km/h:
Maks. pr.:39.20 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 573 kcal
Rower:Author

Powrót do samotnych podróży

Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 04.08.2011 | Komentarze 4

Miało być rowerem do pracy, ale sen był silniejszy niż budzik. Pogoda wreszcie przypomina. lato aniżeli jesień, więc poranny leń złości mnie niesamowicie. Jednak nie ma tego złego... przecież można wziąć rower na przejażdżkę popołudniu :) Koło 15 zwlekam się z przed komputera, przebieram w rowerowe i ruszam wcześniej obmyśloną trasą.
Przez Kałuże Kol. docieram do "załęckiej"drogi, na której spotykam małego ptaszka. Prawdopodobnie uczył się latać i tak pechowo wylądowało mu się na środku drogi. Pozostawiam rower na brzegu i przeganiam pióraka do rowu, co by nie stał się kolejną ofiarą samochodowych kół.
Po spełnieniu dobrego uczynku ruszam dalej przez Kępowiznę do Bieńca, gdzie robię sobie skrót przez Wąwóz Królowej Bony.
droga do wąwozu © fotoaparatka

Przystaję przy źródle i robię w bidonie źródlane miszmasz. Mieszanka pół na pół wody z Objawienia i Bony. Zaopatrzona w picie, które jednak w smaku przypomina bardziej drugie źródło pedałuję dalej. Z terenu wyjeżdżam w Bieńcu Małym, skąd dalej na Łaszew. Cały czas mam wrażenie, że wiatr wieje w przeciwnym kierunku. Przystaje na Piotrkowej górze, żeby złapać trochę wytchnienia po czym ruszam kierując się na Mierzyce.
Piotrkowa góra widok na pola © fotoaparatka

Piotrkowa góra © fotoaparatka

Tam mam tylko jeden cel, sfotografować tamtejszy kościół. Podjeżdżam do świątyni i ku mojemu zadowoleniu dostrzegam otwarte drzwi. Nie omieszkam więc skorzystać z zastanej sytuacji, wchodzę do środka gdzie spędzam krótką chwilę na pstrykanie.
Kościół w Mierzycach © fotoaparatka

Ołtarz główny © fotoaparatka

Wychodzę na zewnątrz robię jeszcze kilka fotek, odbieram telefon i dalej już z nadszarpniętymi nerwami pedałuję do kolejnej miejscowości.
Wyjeżdżam z Mierzyc by po chwili skręcić w lewo na Jajczaki. Dalej przez strugi docieram do Pątnowa, gdzie zatrzymuje mnie pewien pojazd zaparkowany przed stacją PKP.
pojazd przed stacją PKP © fotoaparatka

Strasznie mi się ów pojazd podoba, ale nie ma co się rozczulać trzeba jechać dalej. Z Pątnowa wyjeżdżam drogą przy Urzędzie Gminy, docieram do krajówki, którą kieruję się w stronę skrętu na Popowice. Po dotarciu do zjazdu skręcam w boczną drogę, która docieram do wioski. Wreszcie wiatr staje się moim sprzymierzeńcem, przynajmniej tak mi się wydaję. W Popwicach skręcam zgodnie z oznakowaniem czarnego szlaku, który doprowadza mnie do Józefki. Tu przystaję na chwilkę na wzniesieniu. Rozkoszuje się widokami jakie roztaczają się z tego miejsca.
Po chwili wytchnienia ruszam dalej. Z Józefki skręcam w prawo, w drogę, którą docieram do kolejnej krajówki. Kieruję się na Wierzbie. Pokonując kolejne wzniesienie, znów nie mogę oprzeć chęci napawania oczu widokami. Na szczycie wjeżdżam więc w pierwszą lepszą polną drogę i oto co dostrzegam...Uwielbiam takie sielankowe krajobrazy.
Droga na szczyt © fotoaparatka

Widok ze wzniesiania © fotoaparatka

Ruszam dalej już bezpośrednio do Wierzbia, na końcu którego skręcam na Marki, gdzie docieram moją ulubioną trasą. Z racji, w wiosce brakuje mi kilkunastu metrów do 40 km postanawiam jeszcze popedałować na Lachowskie. Dojeżdżam do skrzyżowania i ucieszona liczbą na liczniku zawracam znów w stronę Marek. Dalej już lasem prosto do domu.