Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fotoaparatka z miasteczka Kałuże / Wieluń . Mam przejechane 5730.28 kilometrów w tym 1406.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.84 km/h i się wcale nie chwalę, bo i nie ma czym :)
Więcej o mnie. GG: 7918088

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fotoaparatka.bikestats.pl
[url=http://zaliczgmine.pl/users/view/332][img]http://zaliczgmine.pl/img/buttons/button-332-black.png[/img][/url]


Darmowe fotoblogi
Dane wyjazdu:
33.20 km 0.00 km teren
02:12 h 15.09 km/h:
Maks. pr.:55.40 km/h
Temperatura:36.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author

Istebna dzień pierwszy

Czwartek, 10 czerwca 2010 · dodano: 13.06.2010 | Komentarze 1

Pobudka godzina 2.45. Po szybkim śniadaniu wyjazd na dworzec do Janinowa z którego o godz. 4.00 wyruszył pociąg w kierunku Wisły. Przynajmniej miałam okazję zobaczyć wschód słońca :D
W Tarnowskich Górach, gdzie dołączył do mnie Krzysiu, przesiadka na cug do Katowic. I jak to zwykle w porannym pociągu rowery osobno i my osobno. Cóż ostatni wagon przeznaczony jest dla większego bagażu i kolejarzy jadących do pracy. Nie było dla nas miejsca.
Z Katowic już bezpośrednio do Wisły i w końcu w jednym przedziale z rowerami.
Stacja końcowa Wisła Głębce, gdzie posadziliśmy tyłki na rowery i ruszyliśmy w kierunku Istebnej. I już na samym początku wycisk. Temperatura ponad 36 stopni (według mojego licznika) i do samej Kubalonki pod górkę. Przyzwyczajona do jazdy po lekko wyżynnych terenach nie miałam pojęcia, że podjazd może tyle trwać. A dodając, że jechałam w dżinsach (nie chciało się słuchać mądrzejszych) PORAŻKA. Za to z Kubalonki już tylko z górki do samej Istebnej, gdzie przyszło nam szukać "Willi pod złotym Groniem" i znów niespodzianka, żeby się tam dostać znów trzeba dymać pod górkę. Nie dałam rady :(
Willa pod Złoty Groniem © fotoaparatka

Droga do Willi © fotoaparatka

Po szybkim prysznicu, przebraniu w rowerowe gacie, uzupełnieniu płynów i kalorii ruszyliśmy do Koniakowa. Komfort jazdy o niebo lepszy i dałam radę wszystkim podjazdom. Co prawda swoim żółwim tempem, ale się udało. Widoki niesamowite, dawały ukojenie po wysiłku.
W drodze do Koniakowa © fotoaparatka

Bo najważniejsze to zwalczać własne słabości © fotoaparatka

Kubalonka © fotoaparatka

Widok dodał mi takiej siły, że postanowiłam zjechać w dół nie przejmując się tym, że z powrotem trzeba będzie podjechać.
łąka © fotoaparatka

W drodze powrotnej zboczyliśmy jeszcze do spożywczaka, aby zrobić zapasy na wieczór, gdzie przy okazji zepsułam swój licznik. Droga powrotna, nie licząc odcinka do willi, z góry więc lajcik.
W Istebnej i okolicach spędziliśmy jeszcze dwa dni, ale o nich jutro.


Komentarze
foxiu
| 19:42 niedziela, 13 czerwca 2010 | linkuj przejrzałem pobieżnie bloga - sporo pięknych fot widzę - zaczynam inwigilować ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa stkim
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]