Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fotoaparatka z miasteczka Kałuże / Wieluń . Mam przejechane 5730.28 kilometrów w tym 1406.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.84 km/h i się wcale nie chwalę, bo i nie ma czym :)
Więcej o mnie. GG: 7918088

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fotoaparatka.bikestats.pl
[url=http://zaliczgmine.pl/users/view/332][img]http://zaliczgmine.pl/img/buttons/button-332-black.png[/img][/url]


Darmowe fotoblogi
Dane wyjazdu:
30.24 km 1.12 km teren
01:38 h 18.51 km/h:
Maks. pr.:39.50 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 355 kcal
Rower:Author

Dzisiejszy cel elektrownia wiatrowa

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 10.03.2012 | Komentarze 6

Z nadzieją w oczach zerkam dziś za okno, gdzie raz zza chmur nieśmiało wygląda słońce, a raz zbiera się na deszcz. A ja ma taką wielką chęć na wycieczkę....
Koło godziny 13 przestaję się jednak przejmować tym co dzieje się na niebie, przebieram się w rowerowe i ruszam w świat.
Przez Kałuże Kolonie, Kępowiznę docieram do Bieńca, z którego jednak parę metrów dalej skręcam w stronę mojego ulubionego rozwidlenia dróg:)
Krzyż na rozwidleniu © fotoaparatka

Po chwilowym przystanku wsiadam powtórnie na siedzonko i przez Bieniec Mały docieram do Łaszewa.
Zaraz po wspinacze do wioski napotykam pedałujących w przeciwnym kierunku rowerowych zapaleńców, tak więc nie jestem sama w tym marcowym pedałowaniu.
Przemierzam Łaszew, by w końcu dotrzeć do umyślonego celu dzisiejszej podróży, a mianowicie elektrowni wiatrowej.
Oj powstało jesienią trochę tych wiatraczków na terenie Ziemi Wieluńskiej, ale ponoć ten jest z nich największy....
Elektrownia wiatrowa © fotoaparatka

Nie docieram jednak zbyt blisko, bo okazuje się, że trzeba by było dostać się do Mierzyc, a mi wiatr zaczyna coraz bardziej doskwierać.
Tym razem wystarcza mi jedynie widok z pobliskich Łaszewskich pól, gdzie błota po kolana.
Cóż pozostaje udać się w drogę powrotną i na walkę z coraz mocniejszym wiatrem.
Żegnam Łaszew i przez Bieniec Mały, gdzie o mały włos nie zaatakowało mnie wyrośnięte psisko (ludzie chyba nigdy nie nauczą się zamykać furtek, na których zawsze widnieje tabliczka Uwaga zły pies), znów znajduję się na rozstaju przy krzyżu.
Tym razem wracam przez Parcele i Pątnów, drogą za którą moja gmina będzie musiała słono zapłacić;)
W Pątnowie robię sobie krótki postój na przystanku, żeby choć na chwilę odetchnąć od wszechobecnego wiatru.
Ruszam dalej i przed wjazdem do Bieńca skręcam w teren...... Szybko żałuję tej decyzji... ale już nie chce mi się wracać.... brnę więc w potężnym błocku, prowadząc rower, bo o jeździe nie ma mowy. TRAGEDIA
Wkrótce jednak czaka mnie nagroda za trudy.
Staje przy sadzie, który od zawsze budził moją ciekawość za sprawą szopy, która w nim stoi. Nigdy nie jedna nie pofatygowałam się przyjrzeć jej bliżej. Dziś postanawiam nadrobić zaległości. Zresztą chwila odpoczynku mi się należy.
Sad w Ddzietrznikach dzrewka © fotoaparatka

szopa w sadzie © fotoaparatka

Podchodzę bliżej zabudowania i co dziury w tej szopce takie, że wiatr hula we wszystkie strony.... bardziej to przypomina drewniane sitko, niż szopę:) Postanawiam jednak nie wchodzić do środka, zresztą wszystko i tak widać na zewnątrz.
Zwiedzam dalej sad, a tu w oddali dostrzegam pokaźne stadko pasące się na łące.
stadko wyczuło intruza © fotoaparatka

uciekać czy nie uciakć © fotoaparatka

trzeba przerwać obiad... wiejemy © fotoaparatka

Sarny dają mi czas na wyciągniecie aparatu, pstryknięcie parę fotek po czym uciekają. Nie pozostaje mi nic innego jak też odwrót w stronę roweru.
Udaje mi się w końcu wybrnąć z błota na asfalt, gdzie ma miejsce krótkie czyszczenie opon patyczkiem. Nie wiele to jednak daje...
Ruszam, by po chwili zatrzymać się przy moim parafialnym kościele. Chwile fotografowania, w której stwierdzam, że z nieba zaczynają powoli kapać mokre krople.
Kościół w Dzietrznikach_ parafia © fotoaparatka

Nie ma czasu na dłuższy postój, oraz realizację wcześniejszych planów. Trzeba skrócić trasę i krajówką dotrzeć do domu.
Lekko zroszona wracam do domu, by chwilę później obserwować już deszcz zza okna.


Komentarze
Tymoteuszka
| 19:13 środa, 14 marca 2012 | linkuj U mnie takich elektrowni pod dostatkiem, rzeczywiscie robią wrazenie z bliska, są bardzo wysokie i grube :)
A sarenki cudne, jakoś nie mam szczęścia do spotkania zwierząt na swojej drodze, może nie jeżdzę tam gdzie powinnam? Raz spotkałam jelenia na swojej drodze, ale byłam taka przejęta, że byłam w stanie tylko pomalutku przepełzać dalej, aby ten się nie wściekł i mnie nie zjadł na obiad.
DaDasik
| 16:19 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Ty to jesteś sarenokowa dziołcha ;)
U nas też stawiają te elektrownie. No mają one soje plusy, ale i tez minusy.
Kajman
| 06:38 wtorek, 13 marca 2012 | linkuj Sarenki zacne:)
Ciekawe co w tej szopie jest, może owoce przechowywali?
sikorski33
| 17:39 niedziela, 11 marca 2012 | linkuj Mnie, sarny tylko migną i nie mogę nigdy zrobić fotki. Na wybrzeżu jest bardzo dużo elektrowni wiatrowych.
Pozdrawiam:)
grigor86
| 23:38 sobota, 10 marca 2012 | linkuj Z bliska te elektrownie robią ogromne wrażenie, byłem w zeszłym sezonie przy takich wielkich w Nekli i nie mogłem wyjść z podziwu co to za ogromna konstrukcja jest.
Sarenki super Ci wyszły :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iasku
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]