Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi fotoaparatka z miasteczka Kałuże / Wieluń . Mam przejechane 5730.28 kilometrów w tym 1406.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.84 km/h i się wcale nie chwalę, bo i nie ma czym :)
Więcej o mnie. GG: 7918088

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy fotoaparatka.bikestats.pl
[url=http://zaliczgmine.pl/users/view/332][img]http://zaliczgmine.pl/img/buttons/button-332-black.png[/img][/url]


Darmowe fotoblogi
Wpisy archiwalne w kategorii

z WFKR

Dystans całkowity:930.24 km (w terenie 64.72 km; 6.96%)
Czas w ruchu:50:59
Średnia prędkość:18.25 km/h
Maksymalna prędkość:47.50 km/h
Suma kalorii:3605 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:66.45 km i 3h 38m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
49.16 km 0.00 km teren
03:03 h 16.12 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author

wietrzne rozpoczęcie sezonu

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 6

Piękna słoneczna niedziela.... Niedziela otwierająca oficjalnie sezon rowerowy Forumowego Klubu Rowerowego. Zbiórka godz. 10 pod Kauflandem.
Z powodu braku czasu z rana, nie mogę pozwolić sobie na popedałowanie do Wielunia. Pakuję wiec rower do czerwonego chrząszcza i na miejsce stawiam się samochodem.
Jestem pierwsza, lecz po chwili zjawiają się pierwsi rowerzyści, którzy pomagają mi wypakować rowerek i poskładać go do kupy ;) Czekamy jeszcze na resztę składu. korzystając z dobrodziejstw Marketu, po czy ruszamy przed siebie.
Pierwsza cześć trasy, podobna do wczorajszej kierujemy się na Staw, gdzie zbieramy ostatniego członka dzisiejszej ekipy.
Mijamy wiatraki i przez Stawek, Gromadzice po ciężkiej walce z wiatrem docieramy do Czarnożył, gdzie robimy chwilowy przystanek przy sklepie.
Z Czarnożył kierujemy się na Leniszki, gdzie skręcamy w leśny trakt. Poszukujemy punktu czerpania wody, jednak po krótkim błądzeniu postanawiamy zatrzymać się przy pozostawionych na poboczu betonowych rurach.
bo nie to jak spocząć na rurze © fotoaparatka

spoczynek na rurze © fotoaparatka


Po spożyciu rzeczy zakupionych w Czarnożyłach ruszamy dalej, by chwilę później odnaleźć poszukiwany zbiornik wodny.
poszukiwany punkt czerpania wody © fotoaparatka


I tak sobie pedałujemy przez leśne dukty, zapominając na chwilę o wietrze przemykającym przez jego górne partie.
na mosteczku © fotoaparatka


leśna rzeczka © fotoaparatka


W końcu jednak przychodzi pożegnać się z leśnymi, zacisznymi terenami i stawić czoła żywiołowi. Po tym co widzimy na polach dalsza cześć trasy nie wygląda zachęcająco. Nie ma jednak wyjścia trzeba jechać dalej.
Dzielnie radzimy sobie z podmuchami i ziarenkami piasku, które fundują nam darmowy peeling :)
Przy kolejnym spożywczaku robimy sobie przystanek, aby odetchną choć na chwilę od otaczającej nas aury. Co niektórzy zawiązują nawet znajomości z tamtejszą pod sklepową społecznością ;)
Bardzo dobrze nam się siedzi, jednak trzeba w końcu ruszyć dalej i znów pod wiatr. Każdy radzi sobie jak może...
zmagania z wiatrem częśc pierwsza © fotoaparatka

zmagania z wiatrem już na rowerze © fotoaparatka

zmagania z wiatrem pozytywne zakończenie © fotoaparatka


I przy kolejnym, krótkim postoju zjawiają się wszyscy

w oczekiwaniu na końcówkę peletonu © fotoaparatka


Pędzimy dalej na zmagania z podmuchami. Pedałujemy przez Wiktorów, gdzie mijamy drewniany kościółek. Udaje mi się na chwilę przystaną i pstryknąć zdjęcie.

Kościółek w Wiktorowie © fotoaparatka


Po wyjeździe z wioski i skręceniu na Łagiewniki, znów spotykamy się z wiatrem twarzą w twarz. Pedałowanie idzie bardzo powoli, każdy już chyba w duchu przeklina wiatr, jednak każdy dzielnie walczy do końca.
zagania z wiatrem część druga © fotoaparatka

i podczas gdy część już odpoczywa
odpoczynek w rowie 2 © fotoaparatka

druga cześć dzielnie stawia czoła oporowi wiatru
pomocna dłoń © fotoaparatka

pod wiatr na dwa rowery © fotoaparatka

Po chwili docierają wszyscy....
odpoczynek w rowie _1 © fotoaparatka


można ruszać dalej tym razem do Łagiewnik, gdzie spragnieni napadamy na kolejny spożywczak.
Po zregenerowaniu sił wsiadamy na rowery i przez Raczyn, polną drogą docieramy do Wielunia. Przez uliczki, których nazw nie zapamiętałam docieramy do Sieradzkiej i dalej przez Kaliską do centrum i na Popiełuszki, gdzie każdy rozjeżdża się już w swoją stronę.
Pod Kaufland towarzyszy mi jeszcze Ferbik, który pomaga mi spakować rower do auta i mogę wraca do domu.
Nie ma co inauguracja sezonu dała nam trochę popalić, ale myślę, że nikogo to nie zniechęciło do dalszych rowerowych rajdów.
Kategoria z WFKR


Dane wyjazdu:
60.84 km 6.23 km teren
03:14 h 18.82 km/h:
Maks. pr.:47.50 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 707 kcal
Rower:Author

po klubową koszulkę

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 3

Nadszedł wreszcie rowerowy weekend. Pogoda wymarzona słońce, ciepło czego chcieć więcej. Wyprowadzam rower, smaruje spieczone wczorajszym słońcem ręce kremem z filtrem i ruszam. Dzisiejszy kierunek Wieluń, a potem się zobaczy.

Mijam kawałek krajówki lasem, co by nie pchać się pod pierwszą górkę. Wyjeżdżam po Dzietrznikami i dalej już główną drogą do Wielunia. Wiaterek wieje w plecy więc osiągam niesowite tempo. Nawet górki mi nie straszne.
Pierwszy przystanek robię sobie na Nowym Świecie, gdzie przepięknie kwitną drzewa.
sad w Nowym Świecie © fotoaparatka


Ruszam dalej, tym razem już prosto do Wielunia gdzie czeka na mnie Ferbik z klubową forumową koszulką.
nowy nabytek_klubowa koszulka ;) © fotoaparatka


Przebieram koszulkę i dalej już w towarzystwie, zdając się na Ferbika ruszamy w stronę Kauflandu, gdzie dalej chwilę 8 i skręcamy na Staw. Po drodze odwiedzamy jeszcze jednego forumowicza, by wręczyć mu koszulkę, po czym ruszamy na wiatraki.

witraczki raz jeszcze © fotoaparatka


ferma wiatrakowa © fotoaparatka


Robimy sobie chwilę przerwy na jedzonko i picie.

fotoaparatka na słupku © fotoaparatka


gaszenie pragnienia © fotoaparatka


Po czym ruszamy w drogę powrotną do Wielunia przez Biniądzice, gdzie odwiedzamy jeszcze panią sołtys;) Po minięciu zrujnowanej cukrowni wracamy koło Kauflandu i dalej w kierunku Rudy, pod którą opuszcza mnie mój towarzysz.
Dalej już jestem skazana na siebie. Wjeżdżam na ścieżkę rowerową, która prowadzi mnie do końca wsi i na rozjeździe skręcam na Toporów.
W Mierzycach robię sobie kolejny, krótki przystanek w lesie aby dać odetchnąć moim spieczonym ramionom.

chwila wytchnienia od słońca © fotoaparatka


Z Mierzyc na Jajczaki, Łaszew, Bieniec Mały, gdzie zjeżdżam w wąwóz do Kępowizny skąd przez Kałuże Kolonie dostaję się do domu. Ręce pieką mnie niemiłosiernie a tu jeszcze jutro czeka mnie oficjalne otwarcie sezonu ;)

Dane wyjazdu:
50.41 km 30.24 km teren
02:46 h 18.22 km/h:
Maks. pr.:39.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author

rów, podwórko i pizzerinki

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 8

Cały tydzień czekałam na tę chwilę. Przeżyłam piękną słoneczną sobotę podczas której musiałam zrezygnować z rowerów na rzecz przyziemnych przyszłych spraw. Jednak w końcu nadchodzi niedziela i można wreszcie wyciągnąć rower na przejażdżkę. Dziś w towarzystwie Krzyśka i Forumowego Klubu.

Podczas gdy forumowicze podążają w naszym kierunku z Wielunia Krzysiek i ja próbujemy się wybrać z domu, przy czym mi to wybieranie zajmuje zdecydowanie za dużo czasu. W końcu jednak udaje nam się wyruszyć, naszym przyszłym towarzyszom na przeciw.
Już na początku okazuje się, że pogoda mimo iż słoneczna trąci przenikliwym chłodem. Ja cieszę się, że zabrałam polar ale Krzyśkowi z pewnością zimno;) Przez Kałuże Kol. docieramy do Kępowizny, gdzie przy zabytkowym drewnianym młynie spotykamy się z resztą dzisiejszej ekipy.
Robimy przystanek przy brzegu Warty, podczas którego Krzysiek wraca po cieplejsze odzienie, a mój rower zostaje oznakowany...
i zostałam oznakowana © fotoaparatka


Po chwili przerwy ruszamy w kierunku Doliny Objawiania leśną drogą koło Florka. W końcu docieramy do źródełka, gdzie jak się okazuje cześć osób jeszcze nie była...
Dolina Objawiania widok na źródło © fotoaparatka

Figura Matki Boskiej © fotoaparatka

no więc zwiedzamy....
na wyspie w Dolinie © fotoaparatka

źródełko numer dwa © fotoaparatka


a wodzie natrafiamy na kawior ;)
oj będzie żab w Dolinie © fotoaparatka


Kiedy dociera do nas już przygotowany na chłód Krzysiek ruszamy dalej lasem. Docieramy do przejazdu kolejowego, gdzie dalej za sprawą Ferbika przychodzi nam jechać rower przeciwpożarowym, do kolejnego leśnego przejazdu :) Nie jest jednak tak źle jak się spodziewałam rów okazuje się rowerowo przystępny.
I znów przejeżdżamy przez tory kolejowe i trzymając się drogą przy torowisku docieramy do Dzietrznik, gdzie robimy kolejny krótki przystanek.

Ruszamy dalej pedałując wzdłuż toru. Po zjechaniu jednak w dół drogi okazuje się, że wyprowadza nas ona na jakiś podwórko. Właścicielka jednak okazuje łaskę i pozwala nam przejechać przez jej posesję i tak wydostajemy się z Dzietrznik.

Dalej już skrótem docieramy do Bieńca. Ów skrót jest ostatnio najczęściej prze zemnie przemierzaną drogą ;)
Z Bieńca do Pątnowa, gdzie po raz kolejny przecinamy tory. Po krótkim zjeździe z górki przychodzi nam podjazd, który kończy się przy szkole. Co niektórym odzywa się głodny żołądek, który objawiania się złośliwą miną. Z ratunkiem przychodzi Ferbik, który proponuje nam kolejny przystanek przy piekarni, gdzie dostajemy pyszne pizzerinki i bułeczki.
Z ucieszonymi żołądkami ruszamy dalej w kierunku Strug, gdzie przychodzi nam się pożegnać z wieluńską częścią ekipy. Oni kierują się na Wieluń a my na Kałuże.

Z Krzyśkiem ze Strug skręcamy na Łaszew, dalej na Bieniec i Kępowiznę. Wyjeżdżamy na "załęcką" drogą rozdzielamy się. Mój towarzysz pędzi na obiad, a ja że mi mało jeszcze pedałowania postanawiam ruszyć w stronę Załęcza. Moje plany psuje jednak spora psina pałętająca się poboczem drogi, więc zmuszona jestem zawrócić.
Wracam do skrzyżowania, gdzie rozstałam się z Krzyśkiem i kieruję się w kierunku moich Prusaków, zahaczając jednak po drodze o pierwszy z leśnych stawów.
pierwszy leśny staw © fotoaparatka

Robię sobie chwilę przerwy na obserwację łabędzi po czym ruszam dalej. Kiedy jestem już praktycznie przy płocie, stwierdzam, że jeszcze mi mało. Skręcam w las i ruszam poszukiwać wiosny, bo ponoć już przyszła.
Docieram do leśnego strumyka gdzie dostrzegam pierwszy w tym roku kwiatuszek :)
wiosna zawitała w Kałużach ;) © fotoaparatka

Znalazłam wiosnę, teraz spokojnie mogę wracać do domu. Na podwórku okazuje się jednak, że gdzieś posiałam okularki.... wracam pamięcią do wydarzeń dnia dzisiejszego i cóż muszę się wrócić do strumyka.
Na szczęście pamięć mnie nie myli i odnajduje na miejscu zgubę, wracam do domu teraz już na dobre.
Kategoria z WFKR


Dane wyjazdu:
65.01 km 0.00 km teren
03:28 h 18.75 km/h:
Maks. pr.:43.30 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 736 kcal
Rower:Author

Mój pierwszy raz z Wieluńskim Forumowym Klubem Rowerowym

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 13

Dziś rano wiedziałam tylko to, że z całą pewnością zahaczę o Krzyworzekę i, że na pewno będę pedałować w towarzystwie, a potem to było tak....
Przed godziną 12 ruszam z domu, teoretycznie krajówką prosto do Wielunia, gdzie mam się spotkać z Ferbikiem, jednak w Dzietrznikach dzwoni telefon... cóż po chwili zastanowienia muszę zmienić trasę, bowiem miejsce spotkania zmienia się z Wielunia na Kamion.
Nie ma wyjścia, skręcam z krajówki przy kościele w Dzietrznikach i dalej drogą nad torami, na której trochę mniej błota niż ostatnio, docieram do Pątnowa. Stamtąd już z oszałamiającą jak na mnie prędkością docieram do Bieńca Małego i dalej do Łaszewa, gdzie skręcam na żółty szlak biegnący przy brzegu Warty. Wiaterek chyba w plecy bo jedzie się wyśmienicie i nie wiem nawet kiedy dojeżdżam do Toporowa:) Tam spotykam towarzyszy dwóch i już razem pedałujemy do mostu we wsi, gdzie robimy przerwę w oczekiwaniu na czwartego członka załogi :)
dzisiejsza ekipa w komplecie © fotoaparatka

Chwilę po dotarciu Kitora , gdy zamierzamy ruszyć w drogę w moim rowerze pojawia się przewlekła kontuzja hamulcowa. Chłopcy jednak szybko dają sobie z nią radę , za co nie wypłacę się im chyba do końca życia :D
Ruszamy trasą, którą dotarłam do Toporowa nad brzegami rzeki do Łaszewa. Tam podjazd pod górkę i skręcamy w kierunku Strug, w których zjeżdżamy w zupełnie mi nieznany czerwony szlak. Szlak doprowadza nas do Rudy i dalej na stację Orlen, gdzie przychodzi się rozstać z dwoma członkami ekipy.
Z Kitorem ruszamy dalej polną, skrótową drogą na końcu której opuszcza mnie ostatni towarzysz. Dalej już sama muszę sobie radzić :)
Wyjeżdżam na drogę i już kieruję się bezpośrednio do Krzyworzeki do babci, gdzie od razu rzucam się na ciastka :D
Chwila przerwy na herbatkę i spełnienie zawodowego obowiązku i ruszam w drogę powrotną.
Z Krzyworzeki wydostaję się asfalcikiem przy cegielni. Trochę pedałowania pod górkę ale dla widoków jakie się rozlegają dokoła warto się pomęczyć.
widok na cegielnię w Krzyworzece © fotoaparatka

Po chwilach trudu udaje mi się dotrzeć do szczytu wzniesienia skąd już z górki do Ożarowa., gdzie skręcam na wiatrak. Nie byłabym sobą gdybym go ominęła :D
wiatrak w Kocilewie po raz pierwszy w 2012 © fotoaparatka

Chwila postoju i wracam do Ożarowa, skąd już z górki do Wierzbia i asfaltem na Marki. Przejeżdżam obok Mileniówki, która tętni życiem na całego. W sumie nie dziwie się gdybym miała z kim też chętnie bym na zimne piwko wskoczyła, ale, że sama .... trzeba obyć się smakiem ;)
Teraz już prosto lasem do domu z małą przerwą .... dorwałam zwierz
a w oddali podwieczorek © fotoaparatka

Na leśnym skrzyżowaniu mijam jeszcze jakąś zrowerowaną grupkę, po czym kieruję się już prosto po domu.
Na koniec pozostaje mi podziękować członkom Wieluńskiego Forumowego Klubu Rowerowego, którego dziś aktywnie stałam się członkiem, za wycieczkę :D