Info
Ten blog rowerowy prowadzi fotoaparatka z miasteczka Kałuże / Wieluń . Mam przejechane 5730.28 kilometrów w tym 1406.15 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.84 km/h i się wcale nie chwalę, bo i nie ma czym :)Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Maj1 - 2
- 2013, Czerwiec1 - 4
- 2013, Maj1 - 2
- 2013, Kwiecień1 - 4
- 2012, Listopad1 - 6
- 2012, Wrzesień2 - 8
- 2012, Sierpień2 - 7
- 2012, Lipiec3 - 8
- 2012, Czerwiec6 - 13
- 2012, Maj10 - 43
- 2012, Kwiecień9 - 44
- 2012, Marzec7 - 57
- 2011, Październik2 - 12
- 2011, Wrzesień4 - 25
- 2011, Sierpień7 - 44
- 2011, Lipiec11 - 46
- 2011, Czerwiec12 - 86
- 2011, Maj11 - 99
- 2011, Kwiecień12 - 108
- 2011, Marzec14 - 116
- 2011, Luty5 - 29
- 2011, Styczeń5 - 35
- 2010, Październik2 - 10
- 2010, Wrzesień2 - 4
- 2010, Sierpień4 - 10
- 2010, Lipiec14 - 58
- 2010, Czerwiec13 - 23
- 2010, Maj13 - 3
- 2010, Kwiecień7 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
Załęczański Park Krajobrazowy
Dystans całkowity: | 2294.87 km (w terenie 605.51 km; 26.39%) |
Czas w ruchu: | 121:42 |
Średnia prędkość: | 18.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.90 km/h |
Suma podjazdów: | 400 m |
Suma kalorii: | 20004 kcal |
Liczba aktywności: | 68 |
Średnio na aktywność: | 33.75 km i 1h 47m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
30.25 km
9.11 km teren
01:26 h
21.10 km/h:
Maks. pr.:35.90 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 364 kcal
Rower:Author
Za mostem w prawo, za mostem w lewo
Czwartek, 4 sierpnia 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 8
Kiedy już tracę nadzieję na skorzystanie z roweru nagle pojawia się światełko w tunelu. Wyjeżdżam późnym popołudniem. Głównym celem staje się most w Załęczu Wielkim jednak po dostaniu się na niego postanawiam popedałować dalej. Początkowo kieruję się na Bukowce. Przez najstarszą część Załęcza dostaje się na otwarte pola, gdzie skręcam w boczną dróżkę aby dotrzeć do brzegu rzeki. Przystaje tam na chwilę po czym ruszam już w kierunku wioski.Warta w Bukowcach© fotoaparatka
Na miejscu przy skrzyżowaniu dróg zastaję kierunkowskaz, który bardzo mi się podoba. W końcu wiadomo która droga dokąd kieruje.
Bobrowniki, Przywóz, Załęcze© fotoaparatka
Kręcę się trochę po Bukowcach po czym wracam koło mostu, gdzie tym razem kieruję się na Ośrodek ZHP Nadwarciański Gród. Bardzo przyjemnie się pedałuje, temperatura idealna, wiatru praktycznie brak, więc czego chcieć więcej.
Po dotarciu do ośrodka przystaję przy mapie ze szlakami w Załęczańskim Parku i muszę przyznać, że odnajduje na niej miejsca o których nie wiedziałam. Szczególne zainteresowanie wzbudzają we mnie zaznaczone wydmy w Kałużach. Człowiek 25 lat tam mieszka, a teraz dopiero dowiaduje się takich ciekawostek. Nie ma wyjścia trzeba wsiadać na rower i zbadać temat:) Wracam do mostu, który przy zachodzącym słońcu bardzo ciekawie się prezentuje.
most o zachodzie© fotoaparatka
Wracam do skrzyżowania w stronę Koloni. Nie skręcam jednak w stronę wioski a kieruję się w stronę zółtego szlaku prowadzącego do Doliny Objawienia. Wjeżdżam w teren i po chwili dostrzegając w oddali żniwa zsiadam z roweru i idę przyjrzeć się bliżej. Spędzam tylko chwilę, ponieważ wstrętne koński muchy nie dają mi spokoju.
badszedł czas żniw© fotoaparatka
Ruszam dalej docierając w końcu do owych wydm. Przynajmniej tak mi się wydaję. Nie wiem co w nich specjalnego piach jak w większości Załęczańskiego Parku i nic więcej. Pedałuje więc dalej do Objawienia.
Dostrzegając prośbę umieszczoną obok zaproszenia na mszę która odbędzie się tam 15 sierpnia jadę w stronę ołtarza, gdzie mają być zostawione zaproszenia do rozklejenia po wioskach. Na miejscu jednak nic nie zastaję i nici ze spełnienia dobrego uczynku. Widocznie kartki rozeszły się jak świeże bułeczki.
Ze źródełka wracam już prosto do domu, gdzie jednak trochę włóczę się po lesie aby dobić te 30 kilometrów:)
Kategoria sam na sam, Załęczański Park Krajobrazowy
Dane wyjazdu:
47.11 km
5.52 km teren
02:10 h
21.74 km/h:
Maks. pr.:39.20 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 573 kcal
Rower:Author
Powrót do samotnych podróży
Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 04.08.2011 | Komentarze 4
Miało być rowerem do pracy, ale sen był silniejszy niż budzik. Pogoda wreszcie przypomina. lato aniżeli jesień, więc poranny leń złości mnie niesamowicie. Jednak nie ma tego złego... przecież można wziąć rower na przejażdżkę popołudniu :) Koło 15 zwlekam się z przed komputera, przebieram w rowerowe i ruszam wcześniej obmyśloną trasą.Przez Kałuże Kol. docieram do "załęckiej"drogi, na której spotykam małego ptaszka. Prawdopodobnie uczył się latać i tak pechowo wylądowało mu się na środku drogi. Pozostawiam rower na brzegu i przeganiam pióraka do rowu, co by nie stał się kolejną ofiarą samochodowych kół.
Po spełnieniu dobrego uczynku ruszam dalej przez Kępowiznę do Bieńca, gdzie robię sobie skrót przez Wąwóz Królowej Bony.
droga do wąwozu© fotoaparatka
Przystaję przy źródle i robię w bidonie źródlane miszmasz. Mieszanka pół na pół wody z Objawienia i Bony. Zaopatrzona w picie, które jednak w smaku przypomina bardziej drugie źródło pedałuję dalej. Z terenu wyjeżdżam w Bieńcu Małym, skąd dalej na Łaszew. Cały czas mam wrażenie, że wiatr wieje w przeciwnym kierunku. Przystaje na Piotrkowej górze, żeby złapać trochę wytchnienia po czym ruszam kierując się na Mierzyce.
Piotrkowa góra widok na pola© fotoaparatka
Piotrkowa góra© fotoaparatka
Tam mam tylko jeden cel, sfotografować tamtejszy kościół. Podjeżdżam do świątyni i ku mojemu zadowoleniu dostrzegam otwarte drzwi. Nie omieszkam więc skorzystać z zastanej sytuacji, wchodzę do środka gdzie spędzam krótką chwilę na pstrykanie.
Kościół w Mierzycach© fotoaparatka
Ołtarz główny© fotoaparatka
Wychodzę na zewnątrz robię jeszcze kilka fotek, odbieram telefon i dalej już z nadszarpniętymi nerwami pedałuję do kolejnej miejscowości.
Wyjeżdżam z Mierzyc by po chwili skręcić w lewo na Jajczaki. Dalej przez strugi docieram do Pątnowa, gdzie zatrzymuje mnie pewien pojazd zaparkowany przed stacją PKP.
pojazd przed stacją PKP© fotoaparatka
Strasznie mi się ów pojazd podoba, ale nie ma co się rozczulać trzeba jechać dalej. Z Pątnowa wyjeżdżam drogą przy Urzędzie Gminy, docieram do krajówki, którą kieruję się w stronę skrętu na Popowice. Po dotarciu do zjazdu skręcam w boczną drogę, która docieram do wioski. Wreszcie wiatr staje się moim sprzymierzeńcem, przynajmniej tak mi się wydaję. W Popwicach skręcam zgodnie z oznakowaniem czarnego szlaku, który doprowadza mnie do Józefki. Tu przystaję na chwilkę na wzniesieniu. Rozkoszuje się widokami jakie roztaczają się z tego miejsca.
Po chwili wytchnienia ruszam dalej. Z Józefki skręcam w prawo, w drogę, którą docieram do kolejnej krajówki. Kieruję się na Wierzbie. Pokonując kolejne wzniesienie, znów nie mogę oprzeć chęci napawania oczu widokami. Na szczycie wjeżdżam więc w pierwszą lepszą polną drogę i oto co dostrzegam...Uwielbiam takie sielankowe krajobrazy.
Droga na szczyt© fotoaparatka
Widok ze wzniesiania© fotoaparatka
Ruszam dalej już bezpośrednio do Wierzbia, na końcu którego skręcam na Marki, gdzie docieram moją ulubioną trasą. Z racji, w wiosce brakuje mi kilkunastu metrów do 40 km postanawiam jeszcze popedałować na Lachowskie. Dojeżdżam do skrzyżowania i ucieszona liczbą na liczniku zawracam znów w stronę Marek. Dalej już lasem prosto do domu.
Kategoria sam na sam, Załęczański Park Krajobrazowy
Dane wyjazdu:
28.79 km
12.30 km teren
01:32 h
18.78 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
Nie wszystkim musi się podobać ....
Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 3
Pogoda nie pozwala mi na pedałowanie do pracy, brak roweru trzeba więc nadrobić popołudniu. Napotkane okoliczności sprawiają jednak, iż na wycieczkę mogę wybrać się dopiero późnym popołudniem. Dzwonię do Krzyśka i po chwili wybieramy już trasę na dziś. Troszkę doskwiera wiatr, więc postanawiam pokazać mojemu towarzyszowi Rezerwat Bukowa Góra.Przez Kałuże kol. docieramy do drogi na Kluski, gdzie małe niedogadanie powoduje, że ląduje z rowerem na asfalcie. Na szczęście nic złego się nie staje, tak więc podnoszę się i ruszamy dalej.
W Kluskach skręcamy zgodnie z oznaczeniem żółtego szlaku w las i tak sobie pedałujemy do skrzyżowania szlaków. Skręcamy w prawo i po chwili znajdujemy się przy bagnistym lesie, gdzie mam chwilę na wyciągnięcie aparatu ;)
bagnisty las© fotoaparatka
Z racji iż Krzyśka dopadają wszędobylskie komary, spędzamy tam dosłownie chwilkę po czym ruszamy dalej. Teraz już bezpośrednio do rezerwatu. Muszę przyznać, że gdyby nie oznakowania to chyba bym do Bukowej Góry nie trafiła. Cóż pamięć już powoli zaczyna szwankować;)
Po przebiciu się przez rozjechany przez samochody, błotnisty, ostatni odcinek trasy docieramy do rezerwatu. Czkam na reakcję towarzysza, któremu chyba niespecjalnie miejsce przypadło go gustu. Szkoda bo moim zdaniem jest to najładniejszy rezerwat w okolicy, ale cóż nie wszystkim musi się podobać.
Rezerwat Bukowa Góra© fotoaparatka
rezerwatowa żabka :)© fotoaparatka
W trakcie wędrówki po lesie dostaję telefon, który zmusza nas do rychłego powrotu do domu, a więc nici z dłuższego dystansu.
Wracam dokładnie taką samą drogą jaką dotarliśmy do rezerwatu.
Kategoria W towarzystwie, Załęczański Park Krajobrazowy
Dane wyjazdu:
43.56 km
3.52 km teren
02:07 h
20.58 km/h:
Maks. pr.:48.90 km/h
Temperatura:33.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 512 kcal
Rower:Author
bezskuteczne poszukiwania bezludnego brzegu Warty
Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 3
Dziś powróciło tak długo wyczekiwane przez wszystkich lato. Słońce i bezkresny błękit nieba zachęcał do skorzystania z roweru, co też uczyniłam.Celem dzisiejszej wycieczki stał się Kamion i odnalezienie jakiegoś samotnego skrawka Warty.
Wyruszam po obiedzie. Tradycyjną już trasą docieram do Kępowizny przez która szybko przemykam by za chwile znaleźć się w Bieńcu. Po dotarciu do wioski skręcam na Łaszew, mijam ulubiony krzyż i przez Bieniec Mały docieram do miejsca gdzie asfalt muszę zamienić na teren. Pedałuję szlakiem przez nadwarciańskie domki letniskowe do momentu, w którym docieram do pierwszego Łaszewskiego kurhanu. Wspinam się na wyżyny, wyciągam aparat i napawam się chwilą oddechu.
Krhan książęcy© fotoaparatka
Po chwili spędzonej w cieniu drzew ruszam dalej przed siebie. Z terenu wyjeżdżam w Przywozie, gdzie kieruję się na most.
Wrata w Przywozie© fotoaparatka
Z mostu już prosto do Kamionu. Po drodze mijam sporo dzieciaczków na rowerze, jeden z nich nawet mówi mi dzień dobry :)
Chwilę później jestem już w Kamionie na moście. Nie wiem dlaczego ale ilekroć tam jestem letnio porą, dogłębnie mogę odczuć porę wakacyjną. Kajaki, dzieci taplające się w nurcie Warty, dorośli wygrzewający się na słońcu. Krajobraz iście wakacyjny.
Warta w Kamionie 1© fotoaparatka
Rzka w Kamionie© fotoaparatka
Spędzam chwilę na moście po czym pedałuję dalej pokręcić się po wiosce. Docieram do zabytkowej kapliczki, po czym ruszam w poszukiwaniu bezludnego brzegu rzeki.
zabytkowa kapliczka w Kamionie© fotoaparatka
Nie znajduję jednak ani skrawka wolnego od ludzi. W bidonie zaczyna się susza więc postanawiam wracać, po drodze odwiedzając spożywczak. Okazuje się jednak, że moje marne 1,50, jakie udaje mi się wygrzebać z plecaka, nie wystarcza na pół litra wody. Zrezygnowana opuszczam sklep z nadzieja na odnalezienie jakiegoś tańszego w drodze powrotnej. Ruszam i jakiś kilometr dalej odnajduję kolejne potencjalne źródło wody pitnej. Parkuję rower, wchodzę i cóż znów brakuje mi jakiś 20 groszy. Kiedy już mam opuszczać sklep, odnajduję Jurajską w dogodnej cenie. Niestety jest tylko smakowa, ale z braku laku dobre i to.
Teraz już bez obaw mogę ruszyć do domu. Wracam tą samą trasą bez już bez żadnych niespodzianek.
Swoją drogą to skandal, żeby to nie można było za 1,50 kupić pół litra zwykłej niegazowanej wody!
Kategoria Załęczański Park Krajobrazowy, sam na sam
Dane wyjazdu:
20.52 km
0.86 km teren
00:56 h
21.99 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Author
po pracy na kurki
Piątek, 8 lipca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 8
Cały dzień spędzam w pracy, zamknięta w czterech ścianach, piękną pogodę mogę podziwiać tylko z za okna. Nie można przecież zmarnować tak słonecznego, ciepłego dnia.Po powrocie szybko zjadam obiadokolację, przebieram się w rowerowe co wywołuje na mej twarzy uśmiech a w sercu radość, i ruszam. Nie mam zbyt wiele czasu, więc postanawiam trochę odstresować się przed weekendem na grzybobraniu. A gdzie można o tej prze roku znaleźć jakikolwiek grzyby... tylko nad Wartą.
Tradycyjną trasą docieram do Załęcza Wielkiego, gdzie po przejeździe przez most wjeżdżam przednim kołem w krowi placek ;) Nie będę opisywać konsekwencje tego czynu, w każdym bądź razie później przydają mi się listki i odrobina wody ;)
W okolicach świeżego placak;)© fotoaparatka
Po dokonaniu toalety swojej i roweru ruszam dalej,kierując się w stronę ośrodka ZHP. Przed Nadwarciańskim Grodem skręcam w leśną drogę tuż przy szałasie. Ukrywam dwukołowca za jakimiś krzakami i idę na poszukiwanie grzybów.
leśna nadwarciańska droga© fotoaparatka
Nie są to obfite zbiory ale zawsze to coś, najważniejsze, że do domu nie przyjadę z pustymi rękoma.
dzisiejsze zbiory© fotoaparatka
Mało mi jeszcze dzisiaj tego pedałowania, postanawiam więc bardziej zbliżyć się do Ośrodka i choć chwilkę spędzić nad brzegiem rzeki. W takich miejscach czuć że nadeszło lato.
plażą nad Wartą© fotoaparatka
Obserwuję chwilę małego Rafałka, który ewidentnie nie chciał słuchać swojego opiekuna i ruszam w drogę powrotną.
Rafałek nad brzegiem rzeki© fotoaparatka
Tuż przed mostem zatrzymuje mnie jeszcze jedno miejsce. Wspinam się na punkt z którego roztacza się widok na Załęcze. Dziś szczególnie interesujący z racji chmur jakie zawisły nad wioską.
zboże i chmury© fotoaparatka
zbożowy widok© fotoaparatka
Kategoria sam na sam, Załęczański Park Krajobrazowy
Dane wyjazdu:
28.48 km
3.62 km teren
01:25 h
20.10 km/h:
Maks. pr.:47.10 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 338 kcal
Rower:Author
Źródlanym szlakiem zmiennej pogody
Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 07.07.2011 | Komentarze 8
Po powrocie z pracy wita mnie cudne słońce wyglądające co rusz za chmur. Nie można takiej pogody nie wykorzystać. Zwłaszcza, że ostatnio więcej deszczu niż pogodnego lata.Ruszam po obiedzie, szczęśliwa, iż wreszcie mogę trochę popedałować. Nie mam obranej trasy ale w trakcie postanawiam pojeździć moim źródlanym szlakiem.
Półtora kilometra od domu nad głową pojawia się duże czarne chmurzysko i chwilę później już leje. Nie chcę wracać do domu, bo to równałoby się z popołudniem spędzonym przed telewizorem lub komputerem. Przyśpieszam więc trochę tempo i pedałuję w stronę przystanku na Kałużach Kol. Przerwę wykorzystuję na dopompowanie powietrza w moim przednim kole. Kiedy kończę deszcz zaczyna powoli tracić na swej sile.
Kałuże w deszczu© fotoaparatka
Chwilę później za chmury wychodzi słońce, więc mogę ruszyć dalej. W Kępowiźnie zaczyna nawet robić się gorąco, jednak to co dzieje się nad moją głową zaczyna mnie trochę niepokoić. Nade mną słońce a dookoła ciemne chmury, zastanawiam się czy uda mi się do domu sucha. W wiosce na chwilę przystaje przy zabytkowym młynie, aby uwiecznić ten skrawek błękitnego nieba.
Zabytkowy młyn wodny© fotoaparatka
Ruszam dalej, teraz już prosto w kierunku pierwszego źródła i znów nad moją głową zawisają ciężkie ciemne chmury.
ciężkie chmury© fotoaparatka
Nie zważając jednak na to co dzieje się na nieboskłonie pedałuję do celu, tu znów spotyka mnie słońce. Chwilę spędzam przy źródle Królowej Bony, po czym kieruje się dalej żółtym szlakiem.Tu towarzyszy mi piękna pogoda, która zostaje ze mną już do końca wycieczki.
z nadzieją nadchodzi pogodne niebo© fotoaparatka
Źródło Królowej Bony© fotoaparatka
błękitne niebo nad polami© fotoaparatka
i nad rzeką się rozchmurzyło© fotoaparatka
Wjazd z terenu na asfalt wiąże się z pokonaniem jednego z moich ulubionych wąwozów, który dziś stał się nawet przejezdny. Spotykam tam kolegę, który zachowuje się troszkę jakby był pod wpływem. Chyba za dużo deszczówki wypił :)
kolega spotkany na szlaku© fotoaparatka
Wyjeżdżam w Bieńcu Małym, skąd kieruję się do skrzyżowania przy Krzyżu. Po wjeździe na punkt widokowy, dostrzegam to co dzieje się w oddali na niebie. Ze złocistym kolorem zbóż, ciemny nieboskłon robi wrażenie.
mój ulubiony punkt widokowy© fotoaparatka
Od skrzyżowania czarnym szlakiem przez Bieniec Parcele docieram do Pątnowa, gdzie czeka na mnie kolejne ze źródeł. Jest to Źródło Św. Rocha, jedyna źródlana woda, której nie piłam bezpośrednio ze studni.
Źródło Św. Rocha Pątnów© fotoaparatka
Opuszczam miejsce kierując się do skrótowej drogi, która zaprowadzi mnie do Dzietrznik. Przed wjazdem do wioski zatrzymuję się jeszcze przy przejeździe kolejowym.
przejazd kolejowy© fotoaparatka
Przemykam obok kościoła parafialnego po czym skręcam na "załęcką drogę". Przejeżdżam Dzietrzniki i w lesie skręcam w stronę Objawiania.
Źródełko Objawiania jest zwieńczaniem mojej dzisiejszej wycieczki, toteż spędzam tam dłuższą chwilę. Mam ostatnio nad czym rozmyślać....
Dolina Objawiania z góry© fotoaparatka
żółty szlak do źródełka© fotoaparatka
Z Objawienia prze Kałuże Kolonie wracam do domu.
Dane wyjazdu:
45.78 km
32.51 km teren
02:22 h
19.34 km/h:
Maks. pr.:42.50 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 540 kcal
Rower:Author
Moje ulubione miejsca raz jeszcze
Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 03.07.2011 | Komentarze 7
W czwartek nad ranem pożegnałam rodzinkę, która wyruszyła w podróż nad morze na kilka dni. Pozostawiona samotnie w domu, postawiam nie marnować okazji na wolną czasoprzestrzeń. Pogoda od rana słoneczna choć wietrzna, ale na rowerze zawsze wiatr wieje:)Myślę nad trasą i wskakuję na rower. Dawno nie jeździłam po najbliższych terenach, więc postanawiam odwiedzić moje ulubione miejscówki.
Ruszam przez Kałuże Kol. do Załęcza, gdzie po przejeździe przez most pedałuje żółtym szlakiem w stronę Bukowców. Na trasie zatrzymuje mnie jeden zakątek, do którego od czasu do czasu też lubię zaglądać.
Zakątek Warty© fotoaparatka
przy brzegu© fotoaparatka
Przysiaduje na chwilę przy brzegu, po czym ruszam dalej w kierunku Wroniej Wody. Z racji, iż pogoda ostatnio trochę przekropna, nie mam problemy z nadmiarem piasku na drodze.
żółty szlak© fotoaparatka
W pewnym momencie skręcam w kierunku starorzecza, gdzie po dotarciu szukam jakiejś wolnej przybrzeżnej przestrzeni. Nie jest to łatwe. Przy każdym nie zarośniętym zejściu siedzą wędkarze, mnóstwo wędkarzy. Obchodzę brzeg i postanawiam się wycofać. Pusty brzeg odnajduje dopiero tam gdzie po raz pierwszy odkryłam Wronią Wodę.
Szukam łabędzia, którego ostatnio tam spotkałam, jednak go nie dostrzegam. Prawdopodobnie się wyprowadził, bo gniazda tez nie widzę.
wronia woda© fotoaparatka
Ruszam dalej żółtym szlakiem, tym razem kierując się do wysiedlonej wsi Jarzębie. Po skręcie ze szlaku, przejeżdżam pięknym wąwozem do ruin wioski. Szukam nie zarośniętego brzegu Warty, gdzie na chwilę przystaję.
Wąwóz do Jarzębi© fotoaparatka
Warta w Jarzębiach© fotoaparatka
Chmury nad moją głową nieprzyjaźnie zaczynają się kłębić, co zmusza mnie do odwrotu. Planowana Góra Św. Genowefy musi poczekać na inny dzień. Wracam.
Po wyjeździe z lasu okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Nie mając najmniejszej ochoty na powrót do domu, jadę jeszcze w kierunku ośrodka ZHP. Skręcam w pierwszą lepszą drogę, stawiam rower przy drzewie i idę na grzybobranie. Udaje mi się znaleźć troszkę kurek. Ilość w sam raz do obiadowego sosu.
Pakuje grzybki do plecaka i ruszam w drogę powrotną robiąc sobie po drodze jeszcze dwa przystanki.
most Załęczu Wielkim© fotoaparatka
nadwarciańki brzeg© fotoaparatka
Kałużańskie stawy© fotoaparatka
Po powrocie do domu, ugotowaniu i spałaszowaniu obiadu wyglądam za okno, gdzie coraz mniej ciemnych chmur a coraz więcej słońca. Nie ma szans, nie będę siedzieć w domu. Zaprzęgam rower raz jeszcze i ruszam przed siebie.
Z racji, iż odwiedzam dziś ulubione miejsca, pedałuję w stronę żwirowiska. Nie wiem dlaczego ale lubię tam wracać. Na miejscu mam okazję skosztować aromatycznych poziomek, co od razu powoduje uśmiech na twarzy.
żwirowisko© fotoaparatka
Opuszczam miejsce i przez Budziaki pedałuję jeszcze do leśniczówki, gdzie zawracam w stronę domu.
ulica Św. Huberta© fotoaparatka
Kategoria sam na sam, Załęczański Park Krajobrazowy
Dane wyjazdu:
12.20 km
5.60 km teren
00:37 h
19.78 km/h:
Maks. pr.:36.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 142 kcal
Rower:
By na chwilę się zadumać...
Środa, 22 czerwca 2011 · dodano: 02.07.2011 | Komentarze 5
Po urlopie daje na trochę odpocząć rowerkowi. Trzeba powrócić do normalnego, pracowniczego życia, nie ma więc czasu na pedałowanie.W środę jednak nie wytrzymuje i mimo, iż późno wracam z pracy, wskakuję na mojego dwukołowca. Przez leśne ścieżyny docieram do Doliny Objawienia. Pozostaję tam dłuższą chwilę. Lubię tak sobie posiedzieć wśród leśnej przyrody. Mam czas byt parę rzeczy z życia przemyśleć.
Dolina Objawienia© fotoaparatka
Siedzę tam do momentu, aż zjawiają się jacyś ludzie i przerywają moją zadumę. Nie chce mi się jeszcze wracać do domu, więc pedałuję nad Wartę. Koniec roku szkolnego obfituje w niezrównoważonych kierowców, toteż nie wypuszczam się dalej.
w drodze nad Wartę© fotoaparatka
Nad brzegami mnóstwo rozbawionej młodzieży świętującej rozpoczęcie wakacji. Chwilę przystaję przy brzegu, po czym wracam do domu. Tego mi było trzeba!
Kategoria sam na sam, Załęczański Park Krajobrazowy
Dane wyjazdu:
17.52 km
2.34 km teren
00:48 h
21.90 km/h:
Maks. pr.:35.60 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 214 kcal
Rower:Author
odreagować po pracy
Wtorek, 7 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 12
Cały dzień spędzam w gorącym i dusznym gabinecie, podziwiając piękną pogodę zza okna. Kiedy już opuszczam nagrzane mury i mogę wreszcie oddychać świeżym powietrzem jestem szczęśliwa.Wracam do domu, jem obiad i wsiadam na rower, by choć przez chwilę pobyć na świeżym powietrzu. Wyruszam późno, więc nie mam czasu na jakąś większą wycieczkę, postanawiam zatem skierować kierownicę ku mostowi w Załęczu Wielkim.
Przez Kałuże Kol. docieram do "załęckiej" drogi, z której szybko skręcam na Ośrodek Wczasowy "Warta". Mam miłe wspomnienia związane z tym miejscem, więc postanawiam trochę się po ośrodku powłóczyć.
Droga do domków wczasowych© fotoaparatka
Na miejscu spotykam całkowicie zaniedbany i zarośnięty basen , w którym jeszcze kilkanaście lat temu z radością się pluskałam. Dziś basen wygląda tak....
basen w ośrodku© fotoaparatka
Przechadzam się jeszcze na brzeg Warty i wracam do roweru. Wyjeżdżam z ośrodka i pedałuję już prosto w stronę mostu.
Po dotarciu na miejsce przystaję na chwilę, by odetchnąć od dzisiejszego dnia.
Warta w Załęczu Wielkim© fotoaparatka
Kiedy już ukoiłam nerwy ruszam w drogę powrotną. Wyjeżdżam z Załęcza i kawałek dalej przystaję na łąkach. Bardzo lubię te okolice Warty.
łąki nad Wartą© fotoaparatka
Ponownie zasiadam na siedzonko i pedałuje w stronę skrzyżowania, na którym skręcam ku mojej ukochanej wiosce. Po drodze spotykam cudnie lśniące w zachodzącym słońcu łany zboża oraz jelonka pasącego się na łące.
złościste kłosy© fotoaparatka
jelonek na łące© fotoaparatka
Na koniec z racji, że jeszcze mi mało robię sobie rundkę po lesie i wracam do domu.
Kategoria sam na sam, Załęczański Park Krajobrazowy
Dane wyjazdu:
14.53 km
5.21 km teren
00:44 h
19.81 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 169 kcal
Rower:Author
Po burzy jeździ sie lepiej
Niedziela, 5 czerwca 2011 · dodano: 05.06.2011 | Komentarze 10
Poranek spędzam na kompletnie biernym wylegiwaniu się na słońcu. Po obiedzie kiedy już z Krzyśkiem mamy zbierać się na rowery, nagle zaczyna się złowrogo chmurzyć. Postanawiamy więc chwilę poczekać na rozwój pogodowej sytuacji. Jakiś czas później dochodzą do nas odgłosy burzy a za pół godziny leje już na całego.Czekanie na poprawę pogody spędzamy na powrocie do dość odległej przeszłości. Co zdecydowanie poprawia nam humory :D
Po godzinie 19 na dworze robi się przyjemnie. Postanawiamy więc wybrać się na krótką przejażdżkę.
Przez Kałuże Kolonie docieramy do Źródełka Objawianie, aby chwilę po obcować z leśną ciszą i krwiożerczymi komarami, których jest tam mnóstwo.
Dolina Objawiania_źródełko© fotoaparatka
Krzysiek chce wracać do domu ale na każdego znajdzie się sposób. Stosuję mały szantażyk i chwilę później pedałujemy już nad rzekę. Z racji iż do zachodu nie zostało wiele czasu, decydujemy się na dojazd do kąpieliska w Kępowiźnie. Zanim jednak docieramy do obranego celu skręcamy do jednego z moich ulubionych miejsc nad rzeką. Tu spotyka nas niespodzianka. Zagrodzona droga i zrobiony z talerza zakaz wjazdu. Wjeżdżamy, jednak z oddali widzimy jakiś ludzi i decydujemy się na odwrót. Dojeżdżamy do kąpieliska, gdzie moczymy nogi w ciepłych wodach Warty po czym wracamy do domu.
zachód słońca nad Wartą© fotoaparatka
Powrót już asfaltem, tradycyjnie bo wiele kombinacji nie ma :D
zachód słońca nad Kałużami© fotoaparatka
Kategoria W towarzystwie, Załęczański Park Krajobrazowy